- W czym problem? - zapytała Katherine, poprzedzając tym samym Maryse. Spojrzałem badawczo na Arikę, i otworzyłem usta, by coś powiedzieć.
- Dość duża ilość demonów zgromadziła się w lesie niedaleko Instytutu. Zbyt duża, by z nią walczyć. Nie mógł to być zaplanowany atak, Arika i ja znaleźliśmy się tam zupełnie przypadkiem. - odpowiedziałem, zakładając ręce na piersi. Ambassadorka zmrużyła brwi i zaczęła szukać czegoś w papierach, następnie w komputerze. Moja towarzyszka siedziała cicho, mierząc wzrokiem to mnie, to Maryse oraz wyraźnie zamyśloną Katherine.
- Masz jakieś teorie? - zapytała ambassador znad ekranu komputera, wzruszając ramionami. - Nie mógł to być przypadek, podobne zjawisko zaobserwowano niedaleko Instytutu w Paryżu. I to również całkiem niedawno. - dodała, wstając z krzesła. Założyła ręce na piersi, po czym zaczęła zamyślona chodzić po całym pomieszczeniu.
- Być może... To Valentine to zaplanował, aby osłabić Instytuty i mieć większe szanse, aby ataki się powiodły. - powiedziała nagle Arika, dość cichym tonem. Wszyscy przenieśli spojrzenia na nią, przez co wyraźnie się speszyła.
- Dobry pomysł. Postaram się skontaktować z administracją tamtego Instytutu. A was proszę o napisanie szczegółowych raportów. - odpowiedziała Maryse. Katherine kiwnęła głową, a ja wyszedłem, kierując się do swojego pokoju. Raportem zamierzałem zająć się jutro, bo było już późno, a ja byłem dość zmęczony. Arika wyszła za mną.
- To... Ja już pójdę. Napiszę ten raport i go oddam, od razu. - odparła, odwracając się na pięcie. Dziewczynę zatrzymał jednak mój głos.
- Wiesz, że nie musisz pisać tego teraz? Jest trzecia w nocy. Odpocznij. - delikatnie się zaśmiałem, i bez niczego odszedłem do swojego pokoju.
Arika?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz