Dobra, nie jestem bezduszna. Zacisnęłam pięści zła na siebie i podeszłam do nieznajomego. Jestem też głupia, pomagać osobie, która chciała mnie zabić? Zemdlał, stracił za dużo krwi. Wyciągnęłam sztylet, po czym porwałam jego koszulkę (nie miałam zamiaru tracić swojej) i zatamowałam przepływ. Westchnęłam i wzięłam go na ręce, po czym wróciłam z nim do domu.
Położyłam go na kanapie i ściągnęłam kurtkę i buty. Do pokoju wszedł Tapcio, mój kot. Zamruczał cicho, pogłaskałam go i lekko się uśmiechnęłam. Westchnęłam i kucnęłam przy mężczyźnie. Związałam go i przyłożyłam rękę do rany. Ta zaczęła się powoli goić, gdy została tylko blizna Nocny Łowca zaczął się budzić. Będzie ciekawie.
Alec?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz