Od Jessicy c.d Mickeal



- Jest tu naprawdę pięknie! - powiedziałam zachwycona. Nie mogłam oderwać oczu od kolorowych napisów i światełek ozdabiających wejściową bramę. Weszliśmy do środka, nie było tam nikogo prócz nas. Zwiedziliśmy całe miasteczko i skorzystaliśmy z każdej dostępnej tam atrakcji czyli karuzeli, kolejek, trampolin, itp.
- Te miasteczko jest cudowne! I pomyśleć że jeszcze wczoraj nie wiedziałam że istnieje! - powiedziałam. Chłopak uśmiechną się tylko, po czym spojrzał w górę. Przez chwilę wpatrywał się w niebo, poczułam dziwny nie pokój.
- Coś nie tak? - spytałam nie pewnie.
- Powinienem już iść. - powiedział.
- Dlaczego? - odparłam. Nie chciałam żeby Mick sobie poszedł. Dobrze czułam się w jego towarzystwie.
- Przepraszam. - powiedział cicho i zaczął uciekać. Szybko ruszyłam za nim. Brunet wbiegł w gęste zarośla, tak że tam wskoczyłam i z trudem przedzierałam się przez rośliny.
- Mick! Stój! - krzyknęłam. Wybiegłam z krzaków, ale chłopak już gdzieś znikł. Zaczęłam go wołać i szukać, nie było żadnego odzewu. W końcu zobaczyłam jakieś połyskujące oczy w krzakach.
- Mick to ty? - powiedziałam i podeszłam bliżej. Jednak one nie wyglądały na ludzie, tylko wilcze...

<Mickeal?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz