Od Sebasiana CD Renesme

Gdy mnie puściła, odetchnąłem. Spojrzałem na nią spod kaptura, podchodząc bliżej. Ta szybko wugrzebala szylet z jednej z kieszen w jej ubraniu. Podchchodzilem blizej, aż stanąłem tak, że nieomal dotkneliśmy się ciuchami. Westchnalem jej do ucha i napialem skrzydla. Ta błyskawicznie przyłożyła mi ostą końcówkę sztyletu do szyi, dysząc.
- Ufać? Mi nie radziłbym zaufać - spojrzałem jej w oczy zadowolonym z siebie, tajeminyczm wzrokiem, po czym się odsunąłem, zatrzepotałem skrzydłami, które wszczeły dość duży podmuch wiatru, rozwiewając dziewzynie włosy tak, że zmrużyła oczy, po czym magicznie znikneły.
Poprawiłem kaptur i wyciągnąłem rękę w stronę Renesme
- A teraz, oddaj mi dziennik - podniosłem brew, lecz zpod kaptura nie było widać nic oprócz ust, uformowanych w niepokojący półuśmiech. Ta przewróciła oczami, i założyła ręce na piersi.
- W takim razie powiedz mi kim jesteś, i dlaczego masz skrzydła - powiedziała to stanowczym tonem, wiedziałem że nie odpuści. Wyprostowałem się.
- Jestem tym, z którym nie chcesz mieć do czynienia - odpowiedziałem dość trudną zagatką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz