Od Renesme - c.d Raphael

Patrzyłam wokół starając się nie myśleć o kewi. Słyszałam wiele bić serca i czułam mnóstwo Krwi. Głód mnie przeszywał tak bardzo, że wpadłam na pomysł.
- Czasem bycie głodnym pomaga... mam plan. Chodź - powiedziałam i poszłam w stronę strażnika. Złapałam go od tyłu za usta, by nikt nie słyszał jak krzyczy i zaczęłam się nim żywić.
- Skończyłaś? - spytał. Wstałam i zaczęłam się rozglądać.
- Mam pomysł... ale ci się nie spodoba... - popatrzyłam na niego.
- Jaki?
- Musiałbyś zmienić się w szczura. A ja musiałabym dać się złapać. Jeśli dobrze pójdzie zamkną mnie w przedziale dla wilkołaków. Weźmiesz ze zbrojowni moje sztylety i przyjdziesz do mnie z kluczami. Tam jest tajemne przejście i powinniśmy uciec zanim zauważą. Lecz... 
- Lecz? - ciągnął dalej Raphael.
- Lecz musiałabym się dać oszołomić. - skłamałam. Gdyby wiedział, że będę tortutowana na bank, by się nie zgodził - Żebyś mógł jako szczur spokojnie przemknąć. Inaczej oboje tu zginiemy - odparłam.
- Jestem nieśmiertelny.
- Ale mają tutaj przy sobie jad który zadaje vampirom ciosy tak mocne, że czasami trzeba ludzkich środków, by się rana zasklepiła - odparłam pokazując mu drzwi do magazynu - w czasie gdy będę przesłuchiwana musisz spalić tamten magazym. Tam będą zapasowe klucze. To jedyny sposób byśmy wyszli stąd żywi -odparłam. Popatrzył na mnie niechętnie.
- Nie sądzę, by to zadziałało, ale znasz lepiej to miejsce - zmienił się w szczura i schował mi się w kieszeni. Zaczęłam udawać, że przemykam korytarzami. Gdy miałam biec do wyjścia, ale złapali mnie od tyłu.
- Puszczać! - zaczęłam się szarpać. Dener poszedł i popatrzył na moją wściekłą twarz którą zakrywały kosmyki moich włosów. Uśmiechnął się szyderczo.
- Zabrać ją do celi dla takich jak ona... - dyszałam wściekła, ale wszystko szło zgodnie z planem. Czułam jak Raphael wybiegł z mojej kieszeni niezauważalne.

*Parę minut potem*

Byłam przykuta do ściany łańcuchami. Do celi wszedł nie jak kto inny jak Dener. Położył na stole sztylety zaączone jadem
- Cóż... albo będziesz współpracować, albo... - podniósł sztylet i wbił mi go w obojczyk. Syknęłam - albo ból. Więc... kto Cię zmienił w Vampira? Giermek? Nieudacznik?
- Dowódca - plunęłam na niego, a ten wbił mi drugi sztylet w rękę. Zagryzłam wargi.
- Nie kłam. Drugie pytanie... gdzie jest twoja siedziba? - Spytał.
- Prędzej umrę niż ci AAA! - przejechał mi wbitym sztyletem w nogę.
- To umieraj! Albo powiedz, gdzie jest twoja paczka?! - przestał, a ja przestałam krzyczeć z bólu.
- Myślisz, że ich uratujesz? Sądzisz, że nikt już nie zginie przez Ciebie? -  przybliżył sztylet do mojej szyi - sądzisz, że ich uratujesz? Wyciągniemy z Ciebie informacje tak jak z Korana - zaczęłam się szarpać, ale wbite sztylety mnie zatrzymały.
- Kłamiesz! On by mnie nie zdradził!
- Jesteś pewna? - Wbił mi sztylet w drugą rękę i wyszedł. Zaczęłam płakać. Nikomu nie mogłam ufać. Zaczęłam ciężko oddychać i opuściłam głowę. 
- Dlaczego oni mi to zrobili...? - zapytałam samą siebie cichym tonem.

Raphael?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz