Od Renesme - c.d Raphael

Gdy zobaczyłam Magnusa natychmiast wytarłam łzy i wytarłam twarz. Byłam roztrzęsiona i załamana. Takiego ciosu, bym nie dostała żadnym mieczem...
- Cześć... - powiedziałam patrząc an nich - co ciebie we mnie niby intryguje?
- Twoja zablokowana pamięć - wziął mój nadgarstek i pokazał mi na nim znak nieskończoności, który narysowałam parę dni temu - nie powinien już zniknąć?
- Co chcesz przez to powiedzieć? - wyrwałam rękę i schowałam do kieszeni.
- Rzadko widuje wilkołaki, które przeżyły transformacje w vampira i do tego z wyczyszczoną pamięcią... - zaczął chodzić w kółko - Musisz być wyjątkowa - zaczęłam się śmiać.
- J...Ja?! Wyjątkowa?! Jestem chodzącą katastrofą, a nie wyjątkowym vampirem! - złapałam się za brzuch, bo mnie zaczął boleć od niekontrolowanego śmiechu.
- Mówi poważnie - wtrącił się Raphael. Wyprostowałam się.
- Chwila... podsłuchiwałeś nas? - wyciągnęłam z lewego rękawa sztylet. Wściekłam się.
- Ejejej! Spokojnie! - Magnus wyciągnął ręce - tylko kawałek! - rzuciłam się na niego, ale złapał mnie Raphael.
- Puszczaj! - oczy mi zaświeciły na czerwono.
- Uspokój się - powiedział tonem przywódczym. Zaczęłam się szarpać.
- Może...
- Nie - przerwał Raphael - musi się nauczyć kontrolować gniew.
- Puść mnie! - wyciągnęłam drugi sztylet, a moje kły wysunęły się bardziej.
- Uspokój się Renesme! - krzyknął - wiem, że masz wyrzuty sumienia przez to co się stało, ale to nie twoja wina! - nadal byłam wściekła i miałam ochotę się rzucić na wszystkich - On może Ci pomóc! Przestań! - przez chwilę się szarpałam, ale puściłam sztylety i opadłam na kolana. Włosy zakryły moją twarz, a ja patrzyłam bez jakiegokolwiek celu na ziemię. Skuliłam się i moje łzy ponownie zaczęły opadać na ziemię. Poczułam rękę Raphaela. Popatrzyłam na niego z łzami. Przytulił mnie, a ja mogłam się wypłakać.
- To nie twoja wina... - położył rękę na mojej głowie - to była pomyłka innych.
- Ale czemu akurat mnie...? - powiedziałam zapłakana i popatrzyłam na niego. Palcem otarł moje łzy na policzkach.
- Najwyraźniej los Cię do czegoś szykuje - znowu mnie przytulił.
- Ekhm! - kaszlnął Magnus i popatrzyliśmy na niego - pokaże wam coś - wstaliśmy i zaczęliśmy iść za nim. Znaleźliśmy się przy domku stojącym prawie na krawędzi przepaści.
- Co to za miejsce? - spytałam.
- Ty mi to powiedz... - odsłonił znak nieskończoności na domu. Chciałam iść, ale Raphael zatrzymał mnie ręką.
- Jesteś pewna? - spytał - może tam być coś gorszego niż to co widzieliśmy - wzięłam głęboki wdech.
- Dam radę... muszę poznać prawdę... - weszłam do domu. Szłam powoli, bo każdy gwałtowny ruch mógł zachwiać równowagę domu, a jak to się stanie to może spaść. Zobaczyłam wiele spalonych jak i zniszczonych rzeczy. Stąpnęłam na coś szklanego. Wzięłam nogę, a tam było zdjęcie... mojej rodziny...


Podniosłam je, a na ramce był przyklejony jakiś klucz. Podniosłam go i schowałam do kieszeni. Odwróciłam zdjęcie.
~ Shira i Johnatan Darkline z córką Renesme - na zdjęcie opadła moja jedna łza. Schowałam zdjęcie do kieszeni. Poszłam dalej do jakiegoś pokoju, a tam była kołyska i wiele zdjęć z moimi rodzicami. Wzięłam z półki jedno zdjęcie. Wskazywało coś za mną, odwróciłam się, a tam była szkatułka. Wyjęłam klucz z kieszeni i otworzyłam skrzyneczkę. W środku był list.

Renesme
Jak to czytasz znaczy, że nie żyjemy. Nie chcieliśmy, by to cię spotkało w takim młodym wieku. Pewnie też jesteś pogubiona tym, że piszemy do Ciebie i także kim jesteś. Jesteś, a raczej byłaś stu procentową wilkołaczycą. Skąd wiemy, że nim nie jesteś? Bo twoje wspomnienia miały wrócić pod warunkiem, że jakiś vampir cię ukąsi i przemieni. Twój ojciec nigdy nie był widziany, bo był wybuchowy. I to bardzo. Żałujemy, że nie możemy z tobą dzielić tych dni, ale nie mieliśmy wyjścia. Nikt nam nie wierzył kiedy oddaliśmy Cię Gregory'emu. Czemu to zrobiliśmy? Twój ociec tego chciał. Chciał, byś miała lepszego ojca od niego. Wtedy rozgłosiły się plotki. I... pewnie wiesz co dalej.
Nie obwiniaj się to nie twoja wina. Twoje życie może zaczyna się na szaro... ale nie znaczy, że nie możesz go pokolorować.
Kochamy Cię
Twoi rodzice

Puściłam kartkę i oparłam się o komodę zaczynając płakać. Zobaczyłam w szkatułce spinkę w kształcie serca. Wpięłam ją we włosy i poszłam w stronę wyjścia. Nagle dom zaczął się chwiać. złapałam się czegoś, ale natychmiast się sturlało z ziemi. 
- Renesme! - krzyknęli nawzajem. Dom zleciał. Wstałam i szybko wyskoczyłam z drzwi i złapałam jakiegoś kamienia. Podciągnęłam się, ale oczywiście głaz zaczął się łamać.
- Renesme! Nic ci nie jest?! - krzyknął Raphael patrząc gdzie stoję. 
- Długo tu tak nie będę stać! - próbowałam zmienić się w nietoperza, ale tyle emocji na mnie oddziaływało w tym momencie, że nie mogłam się skupić. Głaz zaczął bardziej pękać... 
- Raph! - krzyknęłam zdrobnieniem wiedząc, że mogłam już nigdy tak na niego nie powiedzieć. Już dobrze wiedziałam...
To koniec... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz