Od Nathaniela - C.D Williama

Podczas biegu William na chwilę się zatrzymał. Korzystając z okazji również zwolniłem i wziąłem nieco głębszych wdechów. On chyba naprawdę chciał mnie wykończyć. Nie dbając o nic usiadłem na chodniku. Przez chwilę zapadło długie milczenie.
- Nathaniel. Koniec treningu. Wracamy - powiedział jedynie.
Ruszył biegiem w stronę powrotną. Biegł ile sił w nogach a ja byłem zdziwiony, że jeszcze ma siłę tak biec. Nie czekając już ani chwili dłużej podniosłem się i ruszyłem za nim. On jednak był za szybki. Już przy pierwszym skrzyżowaniu całkowicie zniknął mi z pola widzenia. Zwolniłem i zacząłem iść marszem mając nadzieję, że to jakiś głupi żart. Jednak na to nie wyglądało. Po stosie przekleństw jakie wypowiedziałem pod adresem chłopaka zatrzymałem się rozglądając wokoło. Był środek nocy  a ja stałem sam na pustej uliczce. Kilka dni temu przyleciałem z Londynu i nie znałem okolicy. W końcu dotarło to do mnie, że się zgubiłem. Zrezygnowany zacząłem iść w pierwszą z uliczek. Po kilkunastu minutach rozpoznałem mały sklepik w którym chłopak kupił butelki wody. Ruszyłem biegiem  odtwarzając w głowie trasę powrotną. Gdy przekroczyłem bramę instytutu dyszałem jakbym przebiegł maraton. Byłem bardzo wkurzony na chłopaka. Nie wiem co mu strzeliło do głowy, ale wiedziałem, że nie puszczę mu tego płazem. Wszedłem do środka i energicznym krokiem przemierzyłem korytarz. Zatrzymałem się przy pokoju Willa. Nawet nie fatygowałem się, aby zapukać, tylko od razu pchnąłem drzwi. Z drugiej strony napotkałem opór, zapewne  Will przystawił czymś drzwi. Wślizgnąłem się do środka i rozejrzałem po pokoju. Wszędzie panował mrok, nic nie było widać. Zakląłem i ruszyłem po omacku w poszukiwaniu lampki nocnej.
- Nawet nie próbuj się tłumaczyć - mruknąłem słysząc oddech chłopaka, co znaczyło, że gdzieś tutaj był.
Po którejś z kolei próbie znalezienia włącznika mi się udało i w pokoju zrobiło się nieco jaśniej. Spojrzałem na łóżko, lecz Willa nigdzie nie było, więc rozejrzałem się po pokoju. Byłem zły na niego, że mnie zostawił i że przez niego musiałem błąkać się po nieznanej ulicy. Spojrzałem teraz w stronę drzwi i znalazłem go. Siedział na podłodze z kolanami przyciśniętymi  do klatki piersiowej i oplatał je rękami. Patrzył tępym wzrokiem przed siebie. Na jego twarzy były ślady łez, teraz już zaschniętych. Chłopak nic nie powiedział. Patrzyłem się na niego przez dłuższą chwilę, po czym bez słowa usiadłem obok niego na podłodze opierając się plecami o ścianę. Wszelka złość na niego mi przeszła. Zamiast krzyczeć na niego, milczałem. Nie rozumiałem, dlaczego chłopak się tak zachowuje, ale wiedziałem, że musi mieć powód. Patrząc na niego wydawało mi się, że jest mną sprzed kilkunastu miesięcy. Wtedy siedziałem sam w ciemnym pokoju i z nikim nie rozmawiałem. Pamiętam uczucie łez spływających  po policzku, za każdym razem, kiedy przypominałem sobie osobę, która odeszła i już nie wróci. Teraz chciałem dowiedzieć się o co chodzi, ale nie spytam po prostu ,,Co ci jest?'' ,  ,,Coś się stało?'' - to chyba najgłupsze pytania jakie mógłbym w tej chwili zadać. Chłopak jeszcze ciągle oddychał głęboko, jakby dopiero co przestał płakać i próbował się uspokoić. Czekałem jakąś chwilę, aż w końcu się poruszył i wstał z podłogi. Zaraz po nim zrobiłem to samo.
- Czego chcesz? - zapytał wyciągają chusteczkę do nosa
- Przyszedłem sprawdzić czy wszystko w porządku - powiedziałem patrząc na chłopaka, który cały czas unikał mojego spojrzenia wbijając wzrok w podłogę.
- Mhm - mruknął siadając na łóżku plecami odwróconymi w moim kierunku - Tam są drzwi.
- Nie wydaje mi się - powiedziałem nie dając za wygraną. Podszedłem bliżej niego nie odpuszczając.
Nie ruszyłem się teraz z miejsca, tylko czekałem na to co chłopak zrobi. Widać było, że jest czymś głęboko przerażony. Gdy milczał przez kilka minut usiadłem obok niego na łóżku.
- Każdy ma swoje problemy - zacząłem - Nie wszystkie da się rozwiązać, ale trzeba próbować - dodałem - Co tam zobaczyłeś  podczas naszego trening? - spytałem cicho niemal szeptem wyczekując odpowiedzi.

(Will?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz