Od Jace'a - Do Ariki (CD)

 Przerzuciłem ostrze z ręki do ręki, uśmiechając się sarkastycznie. Podchodziłem bliżej niego, podczas gdy on cofał się, aż dotarł do ściany. Wystawił kły i zaczął się rzucać, aby nic nikomu się nie stało, przystawiłem mu nóż seraficki do szyi, i dałem znak Arice, by zamknęła drzwi. Narysowała runę zamykającą na nich i podeszła bliżej, mając się na baczności.
- Gadaj, po co wam krew przyziemnych. - warknąłem, przystawiając nóż bliżej jego szyi. Wystawił kły bardziej, lecz nic nie mógł zrobić. - Chyba, że chcesz mieć ostrze wbite w szyję. - dodałem, śmiejąc się cicho.
- Nie wiem. - syknął, patrząc na mnie błagalnym wzrokiem. Myślał, że go wypuszczę po tym, jak skłamał. Dobrze to wiedział. 
- Jeśli nie będziesz współpracować, nigdzie nie pójdziesz. Z resztą, co tu kryć, i tak nigdzie nie pójdziesz. - zaśmiałem się szorstko i może lekko udawanie, stając mu na nodze. - Mów, albo ty i cała twoja gromadka zginiecie. - dodałem, o wiele bardziej poważniej.
- Ja... Naprawdę nie wiem... Wykonuję tylko polecenia szefa... - powiedział, przełykając ślinę. Był wyraźnie zdenerwowany. Odstawiłem lekko nóż od jego szyi i uśmiechnąłem się ironicznie.
- Twój szef... Jak się nazywa? - spytałem, sztucznie łagodniejszym głosem. Nagle ktoś zaczął walić z impetem w drzwi.
- Jace, pospiesz się. Nie mamy czasu. - odparła poważnie Arika, przytrzymując drzwi. Zaczęła rysować runy, lecz nie dostrzegłem jakie. Skinąłem na wampira.
- James Chapman... - wydukał. Puściłem go i wskazałem na okno dziewczynie. Nakazałem Alec'owi i Izzy pójść na tyły klubu. Wyszliśmy przez okno, zamykając szczelnie, aby wampir nie uciekł. Nasi towarzysze byli już na miejscu.
- Mamy nazwisko tego handlarza krwią. Musimy się tam udać. Na pewno nie jest on z DuMortu, Raphael wiedziałby o tym. - powiedziałem, chowając nóż seraficki.
- Idziemy tam teraz? - zapytała Isabelle, oglądając się, czy nikt nas nie śledzi.
- Retoryczne pytanie. Oczywiście, że nie, Izzy. Musimy go sprawdzić. - odpowiedział Alec, mrużąc oczy. 
- Nie powinniśmy już iść? Mogą nas podsłuchiwać. Prawie się dobili do tych drzwi. - zauważyła Arika. Pokiwałem głową i dałem znak, aby poszli za mną. Dotarliśmy do Instytutu po niedługim czasie, w pośpiechu.

Arika?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz