Od Renesme - c.d Raphael

Zacznijmy od początku... Moi rodzice byli stu procentowymi wilkołakami. Mój ojciec był niebezpieczny, więc moja matka "zakochała się" w vampirze. Nikt nie widział mojego ojca przez co wszyscy myśleli, że jestem pół na pół... Mój przybrany ojciec mnie schował, a potem poświęcił się dla mnie.
Lekko wyciągnęłam z rękawa sztylet.
Zapłaci mi za to...
- To chyba twoje - powiedział Raphael pokazując mi mój koc. Popatrzyłam na niego.
- Dzięki... - wzięłam od niego koc po czym wstałam.
- Jak on się tam znalazł?
- Spałeś. Nie chciałam Cię budzić, więc Cię przykryłam... - poszłam do pokoju i odłożyłam koc na miejsce. Schowałam do kieszeni bombki dymne.
- A ty gdzie się wybierasz? - spytał stojąc przy drzwiach.
- Nigdzie. Muszę się przejść.
- Z bombami dymnymi? - skrzyżował ręce i podniósł brew.
- Oj no... Muszę coś załatwić... - zaczęłam iść w stronę wyjścia.
- Dokąd? - zapytał i się zatrzymałam.
- Do moich starych znajomych.
- Nie możesz.
- Owszem mogę - popatrzyłam na niego - oni są niezależni. Nie należą do nikogo, nie są prawnymi łowcami, więc jak ich zabiję to nic nie będzie grozić ani tobie ani nikomu stąd - powiedziałam patrząc na niego ostrywm wzrokiem. Podszedł do mnie.
- Podaj mi chociaż jeden powód, bym ci pozwolił - popatrzyłam na niego i zamknęłam oczy.
- Jesteś moim przyjacielem. Moim dowódcą i kimś komu naprawdę mogłam zaufać. Jeśli go nie zabiję, to zabiję Ciebie i resztę. Za dużo osób prze ze mnie cierpiało. Pozwolenia nie potrzebuję. Dobrze wiesz, że tak czy siak pójdę - szybko go pocałowałam w policzek i pobiegłam zakończyć to, co zaczęli moi rodzice.

****
Zatrzymałam się przed ich siedzibą. Łowcy pobiegli na mnie. Po paru minutach leżeli na ziemi martwi. Moje oczy były czerwone. Stanęłam przed Denerem.
- Ej! Zakuty łbie - wyjęłam oba sztylety i ustawiłam się w pozycji bojowej - zakończymy to. Tu i teraz - moje oczy zabłysły na czerwono. Ten tylko się szyderczo uśmiechnął i wyciągnął miecz.
- Jak Cię pokonam zdradzisz nam gdzie jest twoja paczka.
- A jak ja wygram odejdziesz i nigdy nie wrócisz.
- Nie mam zamairu umierać - zaczął biec w moją strone. Od razu zrobiłam unik i zrobiłam zamach na niego. Uniknął i rzucił się na mnie, a ja zablokowałam jego cios.
- Walczysz tak samo jak twoja matka... - ponownie zaszarżował. Tym razem też zablokowałam atak.
- Zapłacisz mi za ich śmierć swoim gardłem - zrobiłam mu dwa ciosy w ręce. Dener się skrzywił, ale od razu się wyprostował i pobiegł na mnie.
Wytrąciłam z jego ręki miecz i przyłożyłam mu oba sztylety do szyji.
- To koniec - powiedziałam, a ten się zaśmiał i wyciągnął z rękawa sztylet po czym machnął mi nim przy policzku robiąc blizne. Syknęłam, a ten oddał mi cios obok serca.
- Teraz to koniec - wbił bardziej we mnie sztylet. Opadłam na kolana i zaczęłam dyszeć. Ten kucnął, a ja popatrzyłam na niego.
- To teraz umowa - uśmiechnęłam się do niego szyderczo i z wielkim bólem wyjęłam jego sztylet z klatki piersiowej i wbiłam mu go prosto w serce.
- Zapomniałeś o czymś - popatrzyłam na niego z czerwonymi oczami - jestem vampirem... mam moc regeneracji.
- Nie zdążysz się zregenerować na czas - prychnął śmiechem sycząc.
- Jak mam zginąć... to ty ze mną - wbiłam mu tak mocno sztylet, że opadł na ziemię martwy. Ledwo wstałam łapiąc się za ranę i popatrzyłam na łowców.
- Wiąże was przysięga Denera. Jak on zaginął to wy też - wszyscy wyciągnęli sztylety i się zabili. Upadłam na ziemię ze ściśniętymi oczami.
- Renesme! - krzyknął Raphael podbiegając do mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz