Od Williama CD Nathaniela

Siedziałem na łóżku nie odzywając się. Patrzyłem się tępo na ścianę. Po chwili poczułem jak łóżko obok mnie się lekko ugina. Chłopak usiadł obok mnie. Postanowiłem go zignorować.
- Każdy ma swoje problemy - usłyszałem nagle głos Nathaniela. - Nie wszystkie da się rozwiązać, ale trzeba próbować. Co tam zobaczyłeś podczas naszego treningu? - zapytał bardzo cicho chłopak.
Westchnąłem. Nadal nawet nie spojrzałem się na chłopaka. Toczyłem wewnętrzną walkę. Jedna strona mnie kazała mi abym wyrzucił stąd chłopaka bądź sam uciekł... Że nie powinienem mu o niczym mówić... Że to nie jego sprawa... Jednak była także druga strona. Ona natomiast mówiła, że może chłopak jest warty zaufania... Że właśnie najlepiej jest się wyżalić komuś nieznajomemu... Że ulży mi kiedy komuś opowiem o tym wszystkim. Siedziałem tak przez kilka minut bijąc się myślami. Po upływie dość długiego czasu druga strona mnie jednak wygrała. Jednak nadal nie patrzyłem się na chłopaka. Pusty wzrok wlepiłem w swoje ręce splecione na kolanach, które stały się nagle bardzo interesujące. Wziąłem głęboki wdech. Czas się w końcu odważyć.
- Nie wiem czy zrozumiesz moją sytuację i obawy, ale stwierdziłem, że muszę w końcu komuś o tym opowiedzieć... - zacząłem cicho mówić. - To... To wszystko zaczęło się dość dawno temu... Było to w moim dzieciństwie... Od początku życia mieszkałem z rodzicami w Idrysie. Byli oni dość szanowanymi ludźmi. Zawsze trzymali się zasad i mi też kazali to robić. Nie zważali na to, że byłem tylko dzieckiem. Jednak mimo wszystko kochałem ich. W końcu to byli moi rodzice. A potem nastał ten jeden dzień... Który zmienił całe moje dotychczasowe życie... Miałem wtedy zaledwie czternaście lat... Akurat siedziałem sam w pokoju, bo rodzice dali mi karę... Wtedy usłyszałem dziwne odgłosy z dołu... Mimo zakazu postanowiłem to sprawdzić... I to był mój błąd... Nie chciałem widzieć tego co stało się później... - wziąłem kilka krótkich oddechów nie chcąc się znowu rozpłakać i kontynuowałem. - Zszedłem na dół... Wtedy zobaczyłem ich... Jacyś Nocni Łowcy walczyli z moimi rodzicami... Było ich czwórka na dwoje... Moi rodzice mieli marne szanse... Dopiero w późniejszym czasie dowiedziałem się, że byli to członkowie kręgu... Wtedy nawet nie myślałem co robiłem... Pod wpływem impulsu zasłoniłem rodziców własnym ciałem... Kazałem zostawić ich w spokoju... Jednak tamci tylko mnie wyśmiali... Jeden z członków kręgu odciągnąłem mnie od nich... Wtedy... Oni... Oni zabili moich rodziców... I to na moich oczach!.. Wtem jeden z nich podszedł do mnie... Powiedział, że teraz czas na mnie... Już miał mnie zabić kiedy przybyli ludzie z Instytutu... Uratowali moje życie... Myślałem, że zabili tamtych ludzi... Jednak się myliłem... Dzisiaj podczas treningu... Ja... Zobaczyłem go w jednym z opuszczonych domów... Zobaczyłem tam temu Nocnego Łowce, który chciał mnie zabić... - wyszeptałem i także szeptem dodałem po chwili. - Boję się... Co teraz będzie? Czy będzie chciał mnie znaleźć i dokończyć to czego kiedyś nie zrobił? Jestem całkiem zagubiony... Nie wiem co robić...
Dopiero teraz odwróciłem niepewnie głowę i spojrzałem na chłopaka.

Nathaniel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz