Arika do Alec’a (CD)

Po kilku godzinnym treningu musiałam opuścić Salę Treningową, ponieważ zaczęło tam przychodzić coraz więcej Łowców. Udałam się do swojego pokoju. Było jeszcze wcześnie, za wcześnie, żeby jeszcze siedzieć w pokoju. Dlatego zmieniłam spodnie na bardziej wygodniejsze, założyłam T-shirt z ramiączkami i upięłam włosy w wysoką kitkę. Już po chwili szłam korytarzem w stronę wyjścia. Postanowiłam trochę pobiegać. Dawno tego nie robiłam, a kondycja pewnie mi zaczęła spadać. Nie można się zastać.
Kiedy otworzyłam drzwi, ujrzałam Alec’a, który leżał na ziemi ledwo żywy. Szybko do niego doskoczyłam. Zobaczyłam wielką i paskudną ranę na jego boku. Szybko wyjęłam swoją stellę zza paska i nałożyłam mu iratze. A jednak runy się wchłonęły, a jego stan się nie poprawił. Pomogłam mu wstać i pomogłam mu dojść do izby chorych. Tam położyłam go na jednym z łóżek i pobiegłam po Hodge’a. Wróciłam z nim po kilku minutach. Ten jeszcze w między czasie posłał po Cichych Braci.
- Co mu się stało? – spytał mężczyzna, przygotowując jakiś napar z ziół.
- Nie wiem. Znalazłam go w takim stanie – odpowiedziałam.
Po jakiś trzydziestu minutach przybył Brat Jeremiasz. Wyprosił nas z izby chorych, aby mógł spokojnie zająć się rannym. Czekałam na wieści z niepokojem.


<Alec?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz