Od Renesme - c.d Mirco

Zapadła noc. Postanowiłam się przejść po mieście. Akurat w nocy miasto jest trochę spokojniejsze, a bynajmniej tak mi się wydaję. Nikt nikogo nie napada nikt...
Wnet usłyszałam jak coś ciężkiego upada. Szybko poszłam to sprawdzić. Na ziemi leżała kobieta, martwa kobieta. Przez kogo? Przez vampira. Zignorowałam to i poszłam dalej uliczką.
Stanęłam przed jakąś knajpką, a raczej barem. Postanowiłam wejść do środka. Usiadłam przy ladzie i oparłam się ręką. Wnet podszedł do mnie jakiś facet z długimi włosami (jak na faceta). Zdjęłam kaptur i popatrzyłam na niego.
- Co podać? - spytał.
- Cokolwiek... - powiedziałam niechętnie, a ten podał mi jakąś wodę. Wzięłam słomkę i zaczęłam się nią bawić.
Gdy minęło 15 minut wyszłam z baru i poszłam do lasu. Do jednego z moich ulubionych miejsc. Zaznaczyłam drzewa, które omijałam. Tak dla zabawy... Nudzi mi się. Brakuje mi...
Przerwały mi kroki. Skoczyłam szybko na drzewo i poparzyłam na tego kto szedł. Stanął na de mną i zaczął się rozglądać. Stanęłam za nim po czym przygwoździłam do ściany i przyłożyłam sztylet do jego szyi.
- Nawet nie drgnij - warknęłam - czemu mnie szpiegowałeś? - przycisnęłam bardziej sztylety do jego szyi - dla kogo pracujesz? Podaj mi jeden powód, bym Cię nie zabiła - moje oczy na moment zabłysły na czerwono. Faktem jest to, że zadałam za dużo pytań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz