Od Renesme - c.d Mirco

Zaśmiałam się pod nosem.
- Jesteś zbyt głośny! - pobiegłam za nim i rzuciłam się na niego, a z rękawa wyciągnęłam sztylet - teraz mój drogi masz problem. Jestem ślepa, a jak nie trafię w ziemię, to trafię ci w serce - blefowałam. Słyszałam jego serce i bym go nie zabiła, ale chce odzyskać oczy - więc...
- Jak ty to zrobiłaś? - powiedział.
- Większość swojego życia trenowałam z łowcami. Umiem polować, tropić, słuchać. Nie potrzebuje oczu, by poderżnąć ci gardło - uśmiechnęłam się nie wiedząc gdzie patrzę - jak się ruszysz to przysięgam, że sztylet - przyłożyłam ostrze przy jego sercu - to zginiesz - usłyszałam jak jego serce bije szybciej. Zaczęłam się śmiać i zeszłam z niego i zabrałam sztylet.
- Co Cię tak śmieszy? - spytał.
- Brakowało mi tego - dalej się śmiałam - dawno nikomu nie groziłam śmiercią... - otarłam łzy szczęścia - a tak na poważnie... - usiadłam na ziemi - mógłbyś oddać mi wzrok - trzymałam w ręce sztylet - bez żadnych sztuczek. I przy okazji mógłbyś mi oddać też mój sztylet... mimo tego, że nie widzę mogę Cię zaatakować... ale mi się nie chce. Z resztą... oślep mnie proszę, ale nie zdziw się, jak dowódca się dowie... masz wtedy przerąbane - zaśmiałam się lekko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz