Od Renesme - c.d Raphael

Popatrzyłam na niego gdy zadał to pytanie. Lekko się uśmiechnęłam.
- Wiesz... to zależy jak na to patrzysz. Jeżeli uważasz, że ta "choroba" jest groźna, bo możesz kogoś ją "zarazić" to tak jesteś chory. Ale jeśli uważasz to za szczęście, które może trwać wiecznie i uważasz, że to co czujesz jest słuszne... nazwałbym to raczej... - przez chwilę się zastanowiłam - Nazwałabym to miłością - zdjęłam z włosów spinkę i schowałam do kieszeni.
- Miłością? Czemu nazwałaś to chorobą? - spytał.
- Bo... podam ci na przykładzie. Jakiś mężczyzna zakochał się w kobiecie, która się o niego troszczyła i nie pozwoliłaby żeby mu coś się stało. Mężczyzna nieświadomie "zaraził" miłością tą kobietę.  I od tamtego czasu nie mogą się oderwać.
- Czyli...
- To ciężko wyjaśnic - przerwałam mu - trzeba to poczuć, by odpowiedzieć sobie na to pytanie - położyłam rękę na jego ramieniu - jestem pewna, że ta osoba w której się zakochałeś odwzajemni uczucia prędzej czy później - uśmiechnęłam się. Wzięłam głęboki oddech.
- A ty?
- Co ja? - podniosłam brew.
- Zakochałaś się? - lekko się zarumieniłam ale prawie niewidocznie. Owinęłam kosmyk włosów wokół palca i zaczęłam się bawić swoimi włosami.
- Cóż... od jakiegoś czasu sama zadawałam sobie to pytanie - popatrzyłam na niego - ale... chyba tak. Od lat nie myślałam, by się zakochać. Ale zdałam sobie sprawę, że od tego nie da się uciec... to uczucie, które ma swoje dobre strony... ale czasami nie jest odwzajemniane... - oparłam się o drzewo. Wnet poczułam jak bardziej mnie obejmuje.
- W ogóle... Kim jest ta osoba w której się zakochałeś? - zapytałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz