Od Cole'a do Ariki (CD)

Byłem pogrążony w nicości. Cały czas widziałem przed oczami, Marcusa. Mój brat. Chciał sprawić, mi ból. Ten sam który zawsze mnie bronił, który uczył mnie walczyć i strzelać. Ten sam, którego kochałem i któremu ufałem. 
Znów ujrzałem tą scenę. Arika, w którą Marcus zelował, błysk metalu, i huk wystrzału. A potem straszliwy ból, i coraz większa kałuża krwi. Mojej krwi.
                                                                     *******
Obudziłem się spocony, i zdyszany. Rozejrzałem, się po pokoju. I to co, zobaczyłem po prostu sprawiło że zaniemówiłem. Arika, była w pokoju. Spała na fotelu, dla odwiedzających. Dlaczego tu została? Spojrzałem, na Arikę i uśmiechnąłem się Lekko. Z trudem wstałem, po czym łapiąc za koc który leżał na moim łóżku stanąłem obok Ariki, i przykryłem ją kocem. Uśmiechnąłem się, do siebie samego po czym wróciłem, na łóżko. Musiałem się wyspać, jutro ciężki dzień. Poza tym, pod osłoną nocy mam zamiar wytropić Valentina. A co za tym idzie,  Marcusa również.
Następnego dnia, jednak dali mi spokój. Gdy tylko, poczułem jak, moja dawna siła mnie wypełnia chciało mi się śmiać. Podniosłem, Arikę i wyniosłem ją do jej pokoju. Starałem się położyć, ją jak najdelikatniej.Gdy do wyjścia dzieliło mnie kilka centymetrów, usłyszałem zaspany głos.
-Cole? Co.. przyniosłeś mnie? -zapytała. Jednak po chwili zdała sobie sprawę że spod mojej lekko podwiniętej koszulki wystaje broń biała, palna jak i stela po czym dodała -Gdzie ty się wybierasz?
-Muszę odnaleźć tego, chłopaka. Marcusa. Jednocześnie, chcę znaleźć Valentina.
-Cole, powiedz mi. Kim jest Marcus, mi możesz zaufać -nagle znalazła się obok, kładąc mi dłoń na ramieniu.
Zawahałem się, jednak postanowiłem że jej powiem.
-Marcus to mój brat. Nie widziałem go, od lat. Widocznie Valentine sprawił że Marcus, sądzi że jestem przeciwko niemu. Muszę go uratować, i nawet nie próbuj mnie powstrzymać -powiedziałem zimnym tonem.
-Oj Cole, a kto cię zatrzymuje. Idę z tobą -wyłapała moje zdziwione spojrzenie, i posłała mi szeroki uśmiech -w końcu jesteśmy w parze. Poza tym, przyda ci się ktoś kto jest całkowicie zdrowy.
-I tak cię nie przekonam, żebyś została? -zapytałem z rezygnacją.
-Nie. Nie przekonasz, o której idziemy?
-O zmierzchu. W moim pokoju. Wyjdziemy przez okno, do zobaczenia... Partnerko -teraz to ja posłałem jej, szeroki uśmiech.
Wracając do pokoju, byłem w bardzo dziwnym nastroju. Moje myśli ciągle, krążyły koło Ariki. Dziewczyna, wie czego chcę. I za to ją uwielbiam.
Arika?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz