Od Cola do Ariki (CD)

Wymyślałem właśnie nową piosenkę, kiedy mój zegarek zaczął migać. Ok. 20, czyli zaczynamy patrole w parach. Odłożyłem, gitarę i podszedłem do stosu ubrań(tak, jeszcze ich nie sprzątnąłem) i wygrzebałem czarną bluzę z kapturem, zmieniłem moje ciężkie buty, na adidasy i podążyłem do bramy Instytutu. Po drodze podszedłem pod drzwi Ariki, i zapukałem. Po chwili drzwi się otworzyły i ujrzałem ją. Dziewczyna miała włosy związane w kucyka, a na sobie czarno-białą bluzę. Skinąłem jej głową, i złapałem za nadgarstek i pociągnąłem w kierunku bramy. Na początku, zaskoczona szła a mną po chwili jednak, wyrwała mi swoją dłoń z uścisku.
-Cole po pierwsze nie tak mocno, bo mi rękę złamiesz, a po drugie widzę że coś się stało. A co chodzi?
Milczałem. Nie mogłem jej, powiedzieć zresztą to była sprawa rodzinna. Nie patrzyłem na nią, i bez słowa ruszyłem w kierunku bramy. Otworzyłem ją, i kątem oka zauważyłem jak Arika podchodzi do Bramy, chwilę stara się wyłapać mój wzrok, a potem wychodzi poza teren Instytutu.
Idąc, ramię w ramię z Ariką, nieraz stykając się ramionami czy musieliśmy udawać parę zakochanych (tego nie znoszę najbardziej) i wtedy musieliśmy trzymać się za ręce. Gdy znaleźliśmy, się w miejscu w którym nikt nas nie mógł zobaczyć usiadłem przy jednej, z obskurnych ścian budynku i podniosłem nogawkę spodni. Arika, w tym momencie się odwróciła, i zobaczyła obrzydliwą, bliznę która ciągnęła się od kolana do kostki.
-Cole co ci się stało? Wygląda na świeżą... -powiedziała cały czas, wlepiając wzrok w moją nogę.
-Nie ,nie jest, świeża tylko... -nagle poczułem jak, czyjeś dłonie zaciskają mi się na szyi. Na chwilę znikłem, a gdy ten ktoś zbliżył się do Ariki, obezwładniłem go i przyparłem do ściany a Arika stała za mną.
-Powiem raz, i nie będę się powtarzał. Kim jesteś, i czego od nas chcesz? -patrzyłem na niego, wzrokiem który mógłby zabić. Mężczyzna wyszeptał jedynie.
-V-Valenitne. On chciał abym, cię szpiegował i poznał drogi którymi biegasz... proszę Cole, nie rób tego - skąd on, zna moje imię? Zaraz... ten głos, te brązowe, ciepłe oczy.. opuściłem go, wycofując się. Słowa, z trudem przechodziły mi przez gardło.
Marcus, zaraz po postrzeleniu Cola, przed ucieczką
-Marcus... -jak na zawołanie, zawiał wiatr i kaptur chłopaka spadł mu z głowy. Patrzył na mnie, mój brat.
Nagle wyciągnął pistolet. Myślałem że chce, mnie postrzelić. On jednak, wycelował w Arikę. On chcę ją postrzelić! Usłyszałem huk towarzyszący, wystrzałowi a ja sam podbiegłem do dziewczyny i popchnąłem ją. Wpadła na ścianę, a Marcus uciekł. Stałem tam chwilę, aż zobaczyłem mroczki przed oczami. Ostatkami sił, spojrzałem na ranę postrzałową. Przeszła na wylot, Arika patrzyła przerażona jak coraz więcej krwi wylewa się z mojej rany. Gdy upadłem, usłyszałem dźwięk kroków. Arika, siedziała obok, i starała się powstrzymać krwawienie.
Arika?
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz