Od Cole'a do Ariki (CD)

Czułem przeraźliwy ból. Jednak nie dawałem znać, Arikce że mam ochotę tylko zamknąć oczy, i opaść w nicość. Jednak, to co chciałem było zbyt, silne. Moje oczy, powoli się zamykały.
-Cole! Nawet nie waż mi się, tu zamykać oczu! -jej głos wyrwał, mnie z przyjemnej ciemności.
-Okej.. nie zamykam.. -miałem problemy, z oddychaniem i utrzymaniem równowagi mimo tego że Arika mnie przytrzymywała. Spojrzała na mnie, zmartwionymi oczami. Bała się. O mnie. Dziwne uczucie, gdy zdajesz sobie sprawę że ktoś się tobą, interesuje.
-Cole, tak bardzo cię przepraszam. Naprawdę. -zawahała się na chwilę -Cole.. czy mogę zadać ci pytanie?
-Jasne... -oddychałem ciężko, przytrzymując ręką bluzę przy ciele która teraz była cała we krwi. Skrzywiłem się, i na chwilę oderwałem do Ariki. Ta zaskoczona, moim zachowaniem stała obok i patrzyła co robię. Tak, a ja robiłem to czego uczył mnie Marcus. Zdjąłem grubą, bluzę i zawiązałem ją w pasie po czym, z cichym sykiem zdjąłem koszulkę i owinąłem nią ranę. Arika patrzyła na mnie cały czas.
-Stracę mniej krwi. Spokojnie, wiem co robię. A wiec, jakie pytanie chciałaś mi zadać? -zapytałem zaciskając zęby aby opanować chęć krzyknięcia. Arika znów pomagała mi iść. Zastanawiała się chwilę, i w końcu odezwała cicho.
-Dlaczego mnie uratowałeś? -gdy dostrzegła moje zdziwione, spojrzenie dodała -to znaczy... mogłeś tego, nie robić. Przecież aż tak, długo się nie znamy a ty ryzykujesz życie. Dla mnie. Dlaczego?
Musiałem się zastanowić, nad odpowiedzią. Co było trudne, bo traciłem możliwość racjonalnego myślenia. Po dłuższej chwili, powiedziałem cicho jednak na tyle głośno aby mnie usłyszała.
-Czułem, że tak trzeba. Wiem ze Nocni Łowcy nie mają, doświadczenia z bronią palną. No cóż, ja mam. Poza tym, nie chciałem aby ktokolwiek zginął przez moją słabość.
-Słabość? A jeszcze jedno. Kim on był? Ten Marcus? -odwróciłem, głowę od Ariki. Muszę jej powiedzieć. Ale nie dziś. Nie dziś.
-Tak słabość. Nie dałem rady, i naraziłem twoje życie. A gdybyś zginęła... nigdy bym sobie tego nie wybaczył. Czuł bym się odpowiedzialny, za to że coś ci się stało.
Resztę drogi, spędziliśmy w ciszy. Gdy dotarliśmy, do Instytutu drzwi akurat otwierał Jace. Nie no, czy ten facet mnie śledzi? Czu zawsze, gdzie ja.. tam i on? Nie no, naprawdę przez tą utratę krwi, coś przestawiło mi się w głowie.
-Jace, Cisi Bracia muszą mu pomóc. Jace, nie ma czasu! -Arika panikowała. Wyprostowałem się, i delikatnie aby nie sprawić że krwawienie będzie większe, położyłem dłonie na jej ramionach zmuszając aby spojrzała mi w oczy.
-Arika, nic mi nie jest. Dzięki za to że, chciało ci się mnie tu przyprowadzić. Odpocznij. Przeżyłaś wieczór pełen wrażeń. Ja pójdę z Jace'm ok? -pytanie było do chłopaka. Kiwnął mi głową, i spojrzał na mnie wyczekująco. Ruszyłem w jego kierunku, gdy poczułem zdecydowane szarpnięcie ręki.
-Cole, dopóki nie dowiem się że wszystko w porządku zostaję z tobą. Ze mną miałeś, Patrol a nie z Jace'm -posłała mi blady uśmiech.
Westchnąłem. Nie miałem siły, aby się z nią kłócić. Jak chce, niech idzie. Ruszyliśmy do Cichych Braci.
Arika?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz