Od Williama CD Nathaniela

Spojrzałem na niego zszokowany i lekko przerażony. Co on do cholery chce zrobić?!
- Nie możesz! Skoro moi rodzice sobie nie dali z nimi rady to tym bardziej ty też nie dasz rady! Oni cię zabiją! - krzyknąłem i odsunąłem się gwałtownie od chłopaka. 
Niech sobie nie myśli, że puszczę go na pewną śmierć. 
- Ale... - zaczął chłopak.
Zgromiłem go wzrokiem. Po chwili wstałem. Ruszyłem do łazienki. Spojrzałem w lustro. Boże... Jak ja wyglądam? Przemyłem twarz wodą. Ten raz będę musiał użyć makijażu... Nie mogę pozwolić aby ktoś zobaczył, że płakałem. Szybko to załatwiłem i spojrzałem ponownie na moje odbicie. Wszystko byłoby idealnie gdyby nie to, że miałem całe zaczerwienione oczy. Westchnąłem. Otworzyłem szufladę i spojrzałem na soczewki kontaktowe. Niestety nie posiadałem przezroczystych ani w kolorze moich oczu. Po chwili założyłem te zielone. Teraz wyglądałem w miarę normalnie. Wyszedłem z pomieszczenia i rozejrzałem się po pokoju. Na łóżku nadal siedział Nathaniel. Ruszyłem w stronę drzwi. Uchyliłem je i spojrzałem ponownie na chłopaka.
- Masz zamiar tu zostać czy idziesz ze mną do Maryse przekazać, że członkowie kręgu wrócili i są niedaleko Instytutu? - zapytałem obojętnie.

Nathaniel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz