Od Renesme - c.d Raphael

W tym momencie coś we mnie pękło. Nie da się określić to słowami co czułam. Ale ja nie odpuszczę. Oni się tam zabiją bez mojej pomocy! Muszę coś zrobić inaczej umrą. Szykują się na wojnę... to dla mnie szansa!
Natychmiast pobiegłam w stronę sali konferencyjnej i podsłuchiwałam ich plan działa. Był taki jak podejrzewałam. Nie martwili się o to, czy wpadną w pułapkę. Taka pułapka może zabrać połowę ludzi na tyle czasu, że spokojnie powybijają wszystkich. Nie mam zamiaru odpuszczać. Nie tym razem. Nie zrobię tego błędu. Kiedy miałam okazję go zabić nie zrobiłam tego... tym razem... Tym razem nie odpuszczę.
Poszłam za wojskiem. Składał się z wielu ludzi, a Raphael stał z nimi w szeregu. Skakałam po drzewach niezauważalna i odcinałam pułapki na które mogliby wpaść prawie od razu. Niestety nie dałam rady wszystkich i niektórzy weszli do pułapek. Siatki metalowe, pułapki na niedźwiedzie... czemu nikt nigdy nie słucha kobiety?! Natychmiast skoczyłam przed siebie niszcząc pułapki. Wnet źli łowcy skoczyli na wojsko. Zaczęła się rzeź. Większość wpadała w pułapki, ale nawet sobie nieźle radzili. Zaczęłam potajemnie zabijać nadchodzących łowców. Widziałam jak Raphael walczy razem z nimi. Byłam w szoku, bo pięknie tańczył ze swoją bronią. Mimo to, że walczył z trzema łowcami dawał radę. Postanowiłam się ujawnić i skoczyłam na jednego łowcę odcinając mu głowę.
- Renesme?! - krzyknął Raphael zaskoczony, ale i wściekły. Czy mnie wszystko bolało? Tak, ale poświęcę się. Mój ból jest nie porównuje z tym, co się dzieje. Przybliżyłam się plecami do Raphaela i osłanialiśmy się.
- Miałaś zostać! - krzyknął odparowując atak.
- Nie słucham takich poleceń pamiętasz? - odcięłam łowcu rękę i zaparowałam na niego. Przeszyłam go na wylot. Odwróciłam się w stronę Raphaela i zobaczyłam jak łowca celuje w niego pistoletem... pistoletem ze srebrnymi kulkami!
- Raphael nie! - szybko powaliłam swojego przeciwnika i pobiegłam w stronę Raphaela bardzo szybko. Odepchnęłam go w ostatniej chwili. Kulka trafiła we mnie. Przy klatce piersiowej dosłownie pod sercem. Złapałam się za miejsce strzału. Po chwili wzięłam rękę i była cała we krwi. Dyszałam, byłam przerażona, ale i uspokojona... Popatrzyłam na Raphaela. Zaczęłam się krztusić własną krwią.
- Renesme! - podbiegł do mnie Raphael łapiąc mnie, kiedy upadłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz