Od Rosaline

. Może zaczniemy, od początku mojej dziwnej historii. Jako mała dziewczynka, interesowałam się zjawiskami paranormalnymi, wierzyłam w duchy i demony, wampiry i wilkołaki. W dniu moich 6 urodzin, zaczęłam rysować dziwny znak. Mój ojciec zachowywał się jak histeryk, zabierał mnie do dziwnych ludzi którzy patrzyli na mnie, jak na rzeźbę w Muzeum, nie pozwalał wychodzić mi na podwórko i bawić się z przyjaciółmi. Jednak jako naiwna dziewczynka myślałam że robi to dla mojego dobra. Tak więc spędzałam, czas. Bawiłam się z Pufim naszym Yorkiem, śpiewałam, tańczyłam, i ciągle rysowałam ów dziwny znak. Pewnej nocy usłyszałam jak tata obija się po kuchni. Poszłam aby poprosić go, o trochę ciszy i wtedy to zobaczyłam. Znak... ten sam który nieprzerwanie rysowałam, ten sam który teraz widniał na jego ramieniu.
-Tato, co to? Czy to to samo co rysuję? - podeszłam i dokładnie obejrzałam jego ramię i zauważyłam dziwną szkatułkę. Tata nie pozwalał mi jej dotykać, ponoć to należało do mamy. Ciekawa sięgnęłam, po szkatułkę i wtedy tata złapał mnie za rękę, szarpiąc mnie jednocześnie prowadząc do pokoju.
-I masz nie wychodzić! Zrozumiałaś?! - ten krzyk. On tak przeraźliwie krzyczał, pierwszy raz widziałam go tak wściekłego. Zalewając się łzami, pokiwałam głową. Jego szare oczy się zamknęły, a on wyszedł i zamknął drzwi.
 Dziesięć lat potem, w dniu moich 16 urodzin nic się nie zmieniło. No może oprócz tego, że ojciec pozwolił mi wyjść z przyjaciółmi do klubu. Szykowałam się niecałą godzinę, z pomocą przyjaciółek. Miał iść z nami Zayn, który podobno się we mnie zadurzył. Nie wierzyłam w to, ale im nie da się niczego wytłumaczyć co chwilę wybuchałam cichym śmiechem, czy przewracałam oczami. Około 19:30 do moich drzwi ktoś zapukał, poprawiłam moje długie włosy i podbiegłam, aby otworzyć. Wszyscy byli w komplecie, jednak ja nie byłam całkowicie w nastroju do świętowania. Mój ojciec wyszedł o świcie i nawet nie zostawił mi kartki, z życzeniami. Ja jednak, miałam plan. Chciałam uciec z domu, dlatego w torebce miałam ubrania na zmianę bo w sukience trudno byłoby uciekać przed glinami. Bawiłam się jak nigdy, jednak czułam się obserwowana i gdy się odwróciłam, potwierdziły się moje obawy. Cholernie blady chłopak, o czarnych włosach i zielonych oczach patrzył na mnie. Miałam wrażenie że nawet nie mrugał, nie spuszczał ze mnie wzroku. W pewnym momencie, do chłopaka podeszli inni. Moją uwagę, zwrócił chłopak ubrany na styl Bad Boya o blond włosach. Obserwowałam ich, i w pewnym momencie dziewczyna która stała na uboczu, spiorunowała mnie wzrokiem. Blondyn siłą zaciągnął chłopaka do jakiegoś korytarza a reszta podążyła za nim. Po około 20 minutach, usłyszałam przeraźliwe wycie, strzały i krzyki. Nie myśląc pobiegłam do korytarza z którego dochodziły wrzaski. Nasłuchiwałam. Nic nie było słychać, krzyki ucichły a ja czułam że ktoś mnie obserwuję. Nagle mgła otaczająca mój umysł, opadła i weszłam do toalety, założyłam podarte jeansy, czarną bluzę z kapturem i adidasy.
 Wybiegłam tylnymi drzwiami, na plac na którym stało kilka samochodów. Parking dla pracowników. Nałożyłam kaptur na głowę, chowając włosy i powolnym krokiem ruszyłam przed siebie. Ulice były opustoszałe, światła w mieszkaniach pogaszone. Zerknęłam na wyświetlacz telefonu, miałam 100 nieodebranych połączeń od ojca ale zignorowałam je. Spojrzałam na zegarek i z zdziwieniem, spostrzegłam że było już po północy. Gdy szłam najbardziej oddalonym chodnikiem gdzie, nie było nawet kawałka światła usłyszałam przyciszone głosy i tupot stóp na których były ciężkie buty. Powoli odwróciłam głowę, i spostrzegłam dwóch mężczyzn. Mieli około 30 lat, i patrzyli na mnie. W przypływie paniki, przyśpieszyłam kroku po czym zerwałam się biegiem i wbiegłam do najbliższej uliczki. Jednak na jej końcu, była ceglana ściana. Usłyszałam śmiech i odwróciłam się, przodem do mężczyzn.
Jeden z nich, wyciągnął rękę a ja zacisnęłam powieki. Nagle usłyszałam krzyk i wycie, natychmiast otworzyłam oczy i dostrzegłam owego blondyna z klubu. Zerknęłam, na ciała mężczyzn które w kilka sekund zniknęły.
-Spokojnie, nic ci nie zrobimy - odezwał się blondyn tym samym zwracając moją uwagę - Jestem Jace.
Patrzyłam chwilę, na chłopaka a potem na jego towarzyszy i cichym drżącym głosem powiedziałam.
-Jestem Rosalie. Rosalie Reed. Co im zrobiliście?
-Nic takiego. Spokojnie, to nie byli ludzie.
Pokiwałam głową, a potem widziałam tylko ciemność, słyszałam jak Jace podchodzi do mnie, czułam jak się unoszę. Wtedy jeszcze nie wiedziałam że to spotkanie odmieni moje, życie raz na zawsze...
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz