Od Renesme - c.d Raphael

Słysząc jego słowa otuchy trochę mi ulżyło. Trochę... nadal się martwiłam... Zaczął iść w moją stronę. Stanął parę centymetrów ode mnie.
- Musisz odespać, i w końcu przestać się wszystkim zamartwiać - po tych słowach delikatnie mnie przytulił. Na początku czułam się dziwnie, ale po chwili lekko się uśmiechnęłam i odwzajemniłam uścisk. Staliśmy w środku sali przez jakieś parę minut przytulając się do siebie. Gdy się puściliśmy nie mogłam oderwać od niego wzroku.
- Może masz rację... - wzięłam głęboki wdech - przez tyle lat nie miałam chwili odpoczynku... - zamknęłam oczy - szukałam odpowiedzi na pytania, ale nie pomyślałam, by odpocząć na jakiś czas... - popatrzyłam znów na niego - ja tylko chcę odpowiedzi... - położył delikatnie rękę na moim ramieniu.
- Z czasem one same przyjdą do siebie - delikatnie jak i ciepło się uśmiechnął. Też się uśmiechnęłam.
- W ogóle... - poprawiłam włosy - głodna jestem...
- Dobrze się składa. Chodź pójdziemy sobie coś upolować - ubraliśmy się tak, by promienie światła nie dotykały naszej skóry i poszliśmy do lasu szukać jakiegoś gajowego bądź tropiciela. Powolnym krokiem, bo moja noga jeszcze się nie zregenerowała do końca. Na nasze szczęście było dwóch gajowych patrzących na łanie. Rzuciliśmy się na nich z kłami na wierzchu i zaczęliśmy się żywić. Nie minęła chwila, a oni opadli na ziemię martwi.
- Dobra... teraz ich zakopać... - poszliśmy do chatki gajowych i wzięliśmy łopaty. Wykopaliśmy dwa "groby" i wrzuciliśmy ciała. Raphael zakopał ciała i usiedliśmy gdzieś pod cieniem. Zdjęłam kaptur i poprawiłam włosy.
- Jak noga? - spytał.
- Lepiej. Jutro powinno być dobrze. Wtedy będę musiała iść... tym razem wiem w którą stronę - wzięłam głęboki wdech.
- Skąd?
- No... w koszmarze widziałam drogę jak tutaj więc... - popatrzyłam na niego - jutro idę. Nawet jeśli mi zabronisz - popatrzyłam na niego moim typowym gniewnym wzorkiem - jestem uparta tak łatwo nie odpuszczę - wstałam i zobaczyłam zachód słońca. Zaczął wiać lekki wiatr który powiał delikatnie moje włosy.
- Nie odpuszczę... nie tym razem Raphael - powiedziałam cichym, ale pewnym głosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz