- Nic, nic - zaśmiałem się ponownie siadając na schodki.
Wpatrywałem się teraz przed siebie. Kątem oka zauważyłem jak dziewczyna podchodzi bliżej. Sztyletu nie chowałem, musiałem mieć go w razie czego.
- Będziesz tak siedział? - zdziwiła się
- Tylko przez chwilę i tak zakłóciłaś moje rozmyślania - westchnąłem - Zaraz będę się zbierał
- Od kiedy Nocni Łowcy polują sami?
- Ja nie poluję- powiedziałem - Poszedłem sobie na spacer - zaśmiałem się - Ale jeśli... - urwałem w pół zdania
- Jeśli co? - zapytała
- Będziesz coś kombinować to uznam to za pretekst by zaatakować - dokończyłem a na mojej twarzy zagościł pewny siebie uśmiech - W końcu zabójstwo w samoobronie...
(Della?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz