Od Jace'a - Do Ariki (CD)

- O to możesz być pewna. Ale od razu, bez bicia przyznaję się, że nie umiem pocieszać. - powiedziałem, klepiąc ją tylko po ramieniu.
- Spoko... I tak to nigdy nie pomaga... - westchnęła cicho, ocierając łzy z policzków. Pociągnęła nosem i usiadła na kamieniu, podwijając pod siebie nogi. Zaczęła brodzić ręką w wodzie, przygryzając wargę. Usiadłem obok, w rozkroku.
- Wiesz, większość Nocnych Łowców nie ma rodziców. - zacząłem, oblizując wargę. Dziewczyna spojrzała na mnie i otworzyła usta, aby coś powiedzieć. Szykowała się długa przemowa w moim wykonaniu. Kurczę, to chyba działka Izzy, nie moja.
- Na przykład? - zapytała, unosząc jakby w niewierze prawą brew. Pokiwałem głową i złożyłem ręce, wzruszając ramionami.
- Ja. - odparłem. Arika na chwilę zamilkła, i spojrzała na mnie badawczo. Odnosiłem wrażenie, że nie wierzyła w to, po moim charakterze. I większość tak myśli, lecz nie wszystkim opowiadam moją historię, bo nie widzę w tym sensu. Nie chcę, aby ktoś myślał, że jestem słaby i wszystkim się z tego spowiadam. Po prostu nie, i już.
- Ale... Twoimi rodzicami są Maryse i Robert... - odpowiedziała, przygryzając wargę w lekkiej niepewności. Pokiwałem głową na tak.
- Są. Ale nie biologicznymi. - wzruszyłem ramionami. - Moje nazwisko to Wayland, nie Lightwood. Mój ojciec zmarł w pożarze, kiedy miałem 10 lat. I widziałem to. A matki nie znałem. Myślała, że nie żyję... - dodałem, z kamienną miną. Obiecałem sobie nie rozkleić się - i słowa dotrzymałem. Pozostałem nadal poważny. - Od tej pory wiem, że... - przerwało mi prawie głuche szeleszczenie w zaroślach. Wstałem i wyciągnąłem nóż seraficki. Arika zrobiła to samo. Niedługą chwilę potem, z górnych gałęzi drzew wyskoczył Demon Shax. Zareagowałem natychmiast, wystawiając nóż w górę. Demon nadział się na niego i, paląc się żywcem, zdechł. Stelą szybko aktywowałem runę jasnowidzenia i skupiając się na punkcie przed nami, użyłem jej.
- Szybko, zmywamy się. Jest ich tu więcej. - burknąłem poważnym tonem, i zmierzyłem w stronę Instytutu. Dziewczyna, chcąc czy nie chcąc, musiała pójść za mną. Tak też zrobiła, i każdy mądry by tak postąpił. Chyba nikt nie miał ochoty mieć do czynienia z armią demonów.

Arika?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz