Od William'a Do Lokkiego

Nastał kolejny nudny dzień. Codziennie to samo. Ta rutyna zaczęła robić się coraz bardziej irytująca. Obudziłem się wraz z pierwszymi promieniami słońca. Od razu wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki. Przemyłem twarz wodą i umyłam zęby. Wróciłem do pokoju i zacząłem się ubierać. Oczywiście były to czarne rurki i koszulka bez rękawów. Nie przejmując się roztrzepanymi włosami wyszedłem z pokoju. Skierowałem gdzie do kuchni, gdzie zjadłem śniadanie składające się jedynie z kilku kanapek. No to teraz czas na kolejny punkt z listy zadań wykonywanych w ciągu dnia. Trening. Przećwiczyłem około półtorej godziny. Byłem zalany potem. Wziąłem ręcznik i zacząłem się wycierać. Westchnąłem i podszedłem do jednej z pracownic istytutu. Zapewne nie minie nawet kilka minut zanim dostanę kolejne zlecenia. Jak na zawołanie kobieta odwróciła się w moim kierunku.
- Dobrze, że tu jesteś William. Właśnie miałam po ciebie kogoś wysłać. Był kolejny atak - powiedziała formalnym tonem
- Okej - powiedziałem jedynie.
- Poczekaj tutaj na swojego partnera.
- Co?! Ja pracuje sam! Bez żadnego towarzystwa - prawie krzyczałem nieźle wkurzony.
- No cóż... Tym razem to się zmieni. O patrz. Już tu idzie - wskazała na schody.
Spojrzałem w tamtym kierunku. W naszą stronę zmierzał jakiś chłopak. Niby byłem wkurzony na to, że dali mi partnera jednak może dzięki temu w końcu uwolnie się od rutyny? Pożyjemy, zobaczymy...

Lokki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz