Od Magnusa CD Aleca

Powoli otworzyłem oczy. Nadal ledwo co kontaktowałem. Zamglonym wzrokiem zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. Czy ja nie powinienem być teraz w domu? Do tego raczej sam bym się nie związywał... Momentalnie przypomniałem sobie wcześniejsze wydarzenia. Pukanie... A może dzwonek do drzwi? Nieważne. Nikogo nie widać. Powalenie na ziemię. Stracenie przytomności. Krzyk Aleca. Gwałtownie poniosłem głowę do góry i zacząłem gorączkowo rozglądać się po pomieszczeniu. Nie miałem bladego pojęcia gdzie byliśmy. Spojrzałem na Aleca. Chyba próbował wcześniej przeciąć sznury. Sam po chwili zacząłem się szarpać. Nic to nie dawało. Zaraz spróbowałem użyć magii... Jednak... Nie mogłem? Co tu się u licha dzieje?! Spojrzałem na Aleca.
- Nie mogę używać żadnej magii... W ogóle to co się stało po tym jak straciłem przytomność? - zapytałem patrząc się mu prosto w oczy.
Chłopak westchnąłem lecz odpowiedział:
- Nie za dużo cię ominęło. Ogólnie to byli wspólnicy Valentine'a. Potem próbowałem z nimi walczyć. Było ich za dużo i widać jak to się skończyło - mruknął jedynie.
- Wiesz... Ja się na tym zbytnio nie znam, ale... Może mógłbyś tu jakoś sprowadzić tych swoich znajomych... Na przykład Jace'a... W końcu jesteście parabatai - powiedziałem przechylając lekko głowę na bok.

<Alec?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz