Od Renesme - c.d Raphael

- Gadaj! - uderzył mnie mocniej próbując ze mnie wyciągnąć miejsce hotelu. Trzymałam język za zębami i tylko tłumiłam w sobie ból
- Koran mamy współrzędne! - powiedział jakiś łowca. Wyprostowałam się. Ale jak...? Nic im nie powiedziałam!
- No i widzisz... nawet bez Ciebie potrafimy odnaleźć to co chcemy - uśmiechnął się szyderczo. Złapałam go nogami i przybliżyłam do siebie.
- Kto? - warknęłam. Ten przejechał mi sztyletem przy lewym oku. Puściłam go.
- Przygotować się! Zaraz zaczną go ewakuować! - zamknął mnie, a ja zaczęłam wisieć w bezruchu jakby martwa. I co ja mam zrobić? Jak wrócę pomyślą, że ich zdradziłam, a jak nie wydostanę się stąd umrę... ale jak się wydostanę będę mieć szansę, by uratować Raphaela.
- Ej! - krzyknęłam - potrzebuje krwi! Inaczej nic wam nie powiem, bo umrę z wycieńczenia! - po pięciu minutach przynieśli mi saszetki z krwią. Napiłam się i opatrzyli mi oko opatrunkiem. Natychmiast ich skopałam po czym nogami wzięłam jednego z nich sztylety i rozcięłam sznury zębami. Upadłam na ziemię ledwo żywa, ale wstałam i pobiegłam w stronę domu.

********

Kulejąc ledwo dobiegłam na miejsce. Wszyscy się ewakuowali. Rozglądałam się i...
- Raphael! - krzyknęłam i podbiegłam do nich, ale nie chcieli mnie wpuścić.
- To Ty zdradziłaś im naszą pozycję! - krzyknął jakiś nowy. Pierwsze go widzę.
- Ja nie... - otarłam ręce od sznurów - nic mu nie jest?
- A co cię to obchodzi?! Zdradziłaś nas! - krzyknął i poszli. 
- Zapłacą mi za to... - wypożyczyłam od kogoś sztylety i pobiegłam w stronę łowców. Pobiegłam w ich stronę. Jedynie co mogłam zrobić to powalić niektórych. Wnet od tyłu ktoś na mnie skoczył, ale...
- Thomas?! Co ty tu robisz przecież...
- Znam Cię na tyle, że na pewno byś nie zdradziła naszej lokalizacji - odbił jakiegoś - musimy mieć kreta - ledwo się trzymałam na nogach, ale musiałam walczyć.
- Moment...
- Ten nowy! - krzyknęliśmy razem i odbiliśmy kolejną szarżę. 
- Idź do niego! - krzyknęłam - On Cię potrzebuje! TERAZ!
- Ale...
- Ten gościu może go zabić!
- Renesme...
- IDŹ! - Thomas natychmiast odepchnął łowcę i pobiegł w stronę Raphaela. Byłam zmęczona, głodna i osłabiona.
Ale muszę walczyć... dla nich...
Walczyłam przez dobre czterdzieści minut. Kupiłam im czas. 
Dostałam w czymś w głowę i upadłam.
- Zobaczymy, czy dowódca odda się w zamian za nią... - potem zobaczyłam pustkę.
- N...nie... Raphael... - wyszeptałam próbując wstać, ale nie miałam sił... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz