Od Rachel CD Sebastiana

-Czy ty próbujesz mi coś udowodnić?- zmrużył oczy, podnosząc się z ziemii, po uniku. Ja wyprostowałam się gwałtownie i przełknełam ślinę. Przeszedł mnie krótki deszcz starchu, który on mógł wyczuć po moich oczach. Ale odrzuciłam te emocje tak szybko, jak przybyły.
-Może...-wyciągnęłam drugi sztylet i ustawiłam się w pozycji gotowej do ataku. Odwaga i zawziętość nie dały mi przegrać.
-Nie igraj z ogniem... - przewrócił oczami, z skwarzoną miną i  rozczarowaniem. Wyczułam, że udaje. Chwyciłam mocniej rękojeść, po czym ruszyłam. Zrobił unik a sztybley wbił się w ścianę.
-To nie ja psuję to pomieszczenie....- przypomniał ironicznie. Zdenerwował mnie jeszcze bardziej, po czym zaszarżowałam. Po raz drugi nie udało mi się, a on korzystając z chwili, przygwoździł mnie do ściany, unieruchamiając.
-Jak już powiedziałem....
-Nie igraj z ogniem - przerwałam mu z ironią w głosie. Lecz po chwili zmrużyłam oczy i skwitowałam.
-Ale ja lubię ryzyko - zaśmiałam się. W tym momencie ja wykorzystałam szanse. Dwa sztylety wbiły mu się w brzuch, osunął się po mnie na ziemię, łapiąc powietrze. Takiego ruchu się nie spodziewał.
- A teraz zarządzam przerwę, w której wylądujesz za drzwiami.- nachyliłam się bliżej jego twarzy, na której malowało się oburzenie i ból.- Nie wiem, czy Raphael i inne wampiry z DuMortu będą zachwycone widokiem skulonego z bólu nocnego łowcy na korytarzu.
Odwróciłam się i spojrzałam za okno. Była pełnia księżyca, środek nocy. Poczułam ukucie w sercu, ale nie takie, które zabija- poczucie sumienia. Nie mogłam go tak zostawić. Zadałam mu rany i muszę zadbać o to, aby wyzdrowiał. Ale jeśli będę wciąż wychodzić z hotelu, to Raphael będzie mógł coś podejrzewać.
Odwróciłam głowę i spojrzałam na chłopaka. Leżał nieruchomo na podłodze. Nie oddychał.
- Hej! Obudź się! Słyszysz mnie? - zapytała z przewrażliwieniem w głosie.

Sebastian?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz