Od Raphaela cd Renesne

Słyszałem wszystko. Sny mieszały mi się z rzeczywistością. Najmniejszy dźwięk wprawiał mnie w rozdrażnienie. Ale z każdą godxiną było lepiej. Czułem.jak moje ciało walczy, próbuje się regenerować, ale nie mogło. Coś było nie tak.  Wydawało mi się że spałem kilka godzin. Nagle, z błędnego koła wyrwał mnie płacz. Nie był on taki jak reszta głosów. Z poświatą i jak przez mgłę. Był normalny, a raczej... Zrozpaczony, pełem bólu. Nagle wstąpiła we mnie odrobina siły. Jak strza) z mini dawki jakiegoś narkotyku. Mogłem minimalnie ruszyć ko!czynami, a nawet otworzyć oczy. Płacz był Renesne. Czułem ją tu. Powoli przejechałem.ręką po pościeli,natrafiając na  rękę. Nie miałem najmniejszych wątpliwości że to ona. Otworzyłem powoli oczy, tak jakbym wybudzał się ze śpiączki. Na początku widziałem jak przez mgłę, jakbym był bez okularów ale już po kilku sekundach widziałem normalnie. Ona płakała. Ale draczego? Przecież spałem. A może to też jest sen? Nie pamiętałem nic, miałem mętlik w głowie. Kogirl mogiel ze snów na jawie i głosów w jakimś dziwnym niezroxumiałym języlu e głowie.
Chciałem coś powoedxie' ale nie mogłem. Byłem sparaliżowany. Ścisnąłem tylko mocniej rękę Renesne na znak, by się nie martwiła. Nie lubiłem gdy ktoś się martwił.... Ktokolwiek a szczególnie o mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz