Od Sebastiana cd Renesme

Przepraszam? - zmarszczyłem brwi powtarzając słowo wypowoedziane przez dxiewczynę. Przycisnąłem do jej gardła mocniej sztylet i przybliżyłem się tak, że jej oddech muskał mój policzek.
-Ja nie przyjmuję przeprosin. - podniosłem wzrok, przeszywając ją na wylot. Ta odeychneła głeboko, przełykając ślinę.
-To mnie zabij, skoro nie umiesz pogodzić soę z tym że kobieta wygrała. -
Rozluźniłem sztylet i zacząłem się śmiać. Odwróciłem.się do niej plecami powoli odchodząc kilka kroków, zakładając kaptur. -Ja...- zacząłem.odwracając się na pięcie.
Spojrza)a na mnie krzywo.
-Nigdy nie przegrywam - pogładziłem ostry miecz, po czym schowałem go za pas, przechodząc kilka kroków. Przeleciałem wzrokiem po ciemnym lesie, bardziej skupiony na tym, czy dziewczyna się ruszyła. Nagle zauważyłem dwie duże ślepia świecące mocnym krwistoczerwonym kolorem.  -Samotny Alpha.... - powiedziałem sobie w myślach. To nie był zwykły wilkołak. Samotnicy działają na zupełnie innych zasadach oraz maj# inne moce. Nie wyglądają jak zwykłe wilki lecz ponad 2metrowe monstrum z obrzydliwym pyskiem i owłosionym ciałem. Spojrzałem.w górę. Pełnia. Czyli... Dla wilkołaków czas przemiany, i zabójcza potrzeba mordu. Zacisnąłem na rękojeści miecza palce, powoli go wyciągając.
-Uciekaj. - wyszeptałem zza pleców.
-Hę?- odburkneła najwyraźniej niedosłysząc.
-UCIEKAJ!!- wykrzyczałem na całe gardło. -SCHOWAJ SIĘ!!
W tym momencie alpha ruszył z potężnym rykiem. Zdsżyłem zrobić unik, gdy ten zaatakował znowu. Wiedzisłem że nie mam szans
To co robię to tylko odwrocenie uwagi. Nagle wilkołaka coś zdezorientowało. Nie czekając, przejechałem mu mieczem po oczach, przez co na chwilę stracił wzrok. Żuciłem się w ucieczkę.
***
Co to jest?!!- Renesne krzyczała,oparta o duży kamień, który wbity był w ziemię i zasłaniał na obu. Także dyszałem. Wychyliłem się by sprawdzić położenie wilka. Ne było go nigdzie. Przełknąkem ślinę.
-Wilkołak - wysapałem, ciągle się rozglądając.
-Co???- niedowierzała..-
-Samotny Wilkołak...Alpha...- ciągnąłem. Ta chwila trwala wiecznosc choć wszystko trwalo zaledwie kilka sekund.
-Nie dam rady go pokonać - przyznałem w końcu, zamykając oczy.
-Ja...- zaczeła wyciągać sxtulet z kieszeni. Uśmiechnąłem.się pod nosem sarkastucznie.
-We dwójkę też nie damy. Musimy uciekać.... Albo... - wyjrzałem za kamień. Wielkie czerwone oczy skanowały teren jakiś kilometr stąd
-Albo?- szturchneła mnie.
-zostaniemy wilkołakami, takim jak on - dodałem, przełykając ślinę. 
-Teraz... WIEJ!!- popchnąłem ją w stronę lasu sam biegnąc za nią, w momencie gdy wilkołak odwrócił wzrok. Lecz już po chwili było słychać potężny ryk.
-Biegnij!- krzyczałem, popychając dziewczynę. Nie wiem jak to możliwe że bieglimy równo, wampiry są szybsze, ale adrenalina jest jak narkotyk, który napędza w moim przypadku obawa. Nie, nie bałem się. Po prostu nie chce być psem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz