Od Renesme - c.d Raphael

Gdy usłyszałam głos Raphaela wyrwałam się jak oparzona i próbowałam złapać oddech. Grzywka zakrywała mój opatrunek na lewym oku.
- Zostaw ją! - warknął ponownie.
- Nie tak prędko - za nim stanęli łowcy i go przetrzymali. Raphael się wyrywał, ale w końcu go skuli.
- Nie... - wyszeptałam nie mogąc krzyczeć.
- Poddaj się albo ją zabijemy - przybliżył bardziej sztylet do mojej szyi. Czułam jego bicie serca. Głód przeszywał mnie, a ręce zaczęły sięgać w stronę buta gdzie miałam zapasowy sztylet.
- N... Nie rób tego - powiedziała nadal sięgając po sztylet. Vampir patrzył na mnie zdezorientowanym wzrokiem. Gdy udało mi się chwycić rękojeść sztyletu, chwiejną ręką wbiłam kapitanowi łowców sztylet w miednice. Ten się skrzywił puszczając sztylet. Zaczęłam normalnie oddychać, ale na krótko, bo rzucił mną o ścianę.
- NIE! - Raphael zaczął się siłować z łowcami, którzy go trzymali. Zaczęła lecieć mi krew z głowy. Kapitan ponownie do mnie podszedł.
- Spryciula... - rzucił mną na podłogę i wylądowałam obok sztyletu, który upuścił. Mężczyzna skłonił się nade mną i przybliżył sztylet do mojej twarzy. Byłam przerażona. Jego wzrok przeszywał mnie na wylot, a ja próbowałam sięgnąć po sztylet.
- Czas na twoją śmierć... - zrobił wielki zamach i zaczął kierować sztylet z wielkim impetem w stronę mojej klatki piersiowej. W ostatniej chwili dałam sztylet przy brzuchu ostrzem na górę. Jego ręka razem ze sztyletem była parę milimetrów ode mnie. Dyszałam przerażona. a łowca upadł na mnie martwy. Zobaczyłam jak spływa krew po jego szyi. Wyciągnęłam kły chcąc się napić. Byłam tak głodna, że mnie nie obchodziło czyją krew wypije. Miałam właśnie go ugryźć, ale Raphael odepchnął martwego ode mnie i mnie przytulił. Byłam sparaliżowana... jedynie co robiłam to płakałam. Moje łzy jak i krew wypływająca z mojej głowy powoli spływała bo jego garniturze. 
- Dowódco! - usłyszałam krzyki naszych. Raphael mnie puścił i popatrzył na mnie. Odgarnął grzywkę i zobaczył opatrunek na moim oku. Drżącą ręką powoli zaczęłam zdejmować opatrunek. Gdy go zdjęłam moje lewe oko straciło swój niebieski kolor. Było białe, ale mimo tego przez nie widziałam. Raphael zakrył moje prawe oko ręką.
- Widzę... - zmusiłam się na lekki uśmiech. Do nas podbiegli inne wampiry. Popatrzyłam na nich i chciałam wstać, ale gdy byłam na nogach straciłam przytomność. 

*******

Obudziłam się w białym pomieszczeniu. Nie miałam ran, a moje oczy były normalne. Byłam najwyraźniej w śnie. Wstałam z łóżka i zaczęłam iść przed siebie. Obok mnie zaczęły się pojawiać wszystkie wspomnienia. Kiedy dołączyłam do łowców, kiedy od nich uciekłam. Stanęłam przed ekranem od telewizora. Zobaczyłam pierwsze dni jak poznałam Raphaela. Kiedy mnie przemienił w Vampira i pokazał mój nowy dom. Kiedy sądziłam, że jestem pół wilkołakiem, pół wampirem. Kiedy pierwszy raz pomógł mi dowiedzieć się kim jestem. Kiedy spotkaliśmy Magnusa, wtedy gdy o mało nie zginęłam.
- Kochasz go prawda? - w filmie obiły mi się o uszy te słowa. Zawiesiłam się. Zobaczyłam potem tylko urywki, gdy byliśmy u łowców i prawie nie zginęliśmy. Dzień kiedy opiekowałam się Raphaelem. Czas w którym byłam koło niego i walczyliśmy dla dobra innych. Ekran zniknął. Zaczęłam się cofać. Zaczęłam czuć ból i szczypanie. Poczułam jak zaczyna piec mnie oko. Zamknęłam oczy. Zaczęłam ruszać palcami i przez zamknięte powieki widziałam światło. Lekko otworzyłam oczy. Byłam w hotelu... a przynajmniej tak mi się wydawało. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz