Od Raphaela CD Renesme

Siedziałem w swoim biurze, zmęczony, przygnębiony i bez chęci do życia. Straciliśmy dużo naszych, walczyli dzielnie, jak prawdziwi wojownicy. Należy im się hołd i pełen szacunek, a ich ciała spoczną w godziwym miejscu. Prze)knąłem ślinę i westchnąłem głęboko, bawiąc się piórem, które zręcznie przekładałem w palcach, wprawiając w ruch. Byłem przemęczony, moje ciało dawało jeszcze we znaki po pobycie w podziemiach nocnych łowców. Oczy miałem podkrążone, a usta sine, jak od lodowatej wody. Przexzesałem włosy opierając głowę o rękę, przełykając ślinę. Dokumentów nie ubywało, a każdy z nich odstrasza) ilością regułek.
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Momentalnie się ocknąłem, stawiając na baczność. Drzwi gabinetu uchyliły się, a zza nich wychylił się Thomas.
-Emm....- wyjąkał zamykając za sobą drzwi. -C-co jest? Źle wyglądasz - zrobił duże oczy, i zamrugał. Zmarszczyłem brwi i ostro skarciłem go wzrokiem.
-Nie tobie to oceniać- mój głos jednak bardziej przypominał szum liści niż potężny męski głos, którym zawsze karcę wampiry. -Co chciałeś?
-Wampirzyca się obudzila, wyglada dobrze, szybko wyzdrowieje - streścił.

***
-I jak się czujesz?- rzuciłem, nie wiedząc jak zacząć rozmowę. Renesme skarciła mnie wzrokiem.
-No dobrze, nie odpowiadaj - prychbąłem śmiechem.
-Jak to się stało?- odsłoniłem grzywkę, odkrywając białe oko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz