Od Raphaela CD Cole

-Nie masz nic innego do roboty?- chłopak najwyraźniej był zły. Zaciskał pięści, tak że knykcie mu pobielały. Założyłem ręce na pierś i oparłem się o jedną z ozdobnych ścian, rozglądając się.
-Właściwie teraz nie - powiedziałem z arogancją, pobłażliwym wzrokiem patrząc na chłopaka. Ten warknął, mówiąc coś pod nosem po czym poszedł odłożyć broń.
-Ale nie musisz gapić się na mnie cały dzień!- wykrzyczał z drugiego końca sali. W tym momencie wyrosła przedemną Maryse, chwytając mnie za ramię, chcąc prowadzić do pokoju, w którym w ciszy omóilibyśmy ważne sprawy, i problemt jakie dotkneły ostatnio obu ras.
-Powinieneś jednak nauczyć się trochę szacunku.... - mruknąłem, gdy ten zaskoczony widokiem Maryse chciał wydusić słowa wytłumaczenia. W końcu zmarszczył brwi i przybrał wyprostowaną postawę.
-Z jakiej raci w ogóle ten wampir jest tu, pani Maryse?- zwrócił się do matki Alec'a i Izzy. Maryse była twardą osobą, która nigdy nie cackała się z żadnym z nocnych łowców. Była bardzo surowa i w przeciwieństwie do pana Lightwooda 'miała jaja'.
-Jest tu w sprawach 'państwowych'- wynaśniła chrząknięciem.
-Zwykły wampir?- wyrzeszczył oczy, machając rękoma oburzony.
-To Przywódca - przewróciła oczami. Nocny Łowca zrobił zdziwioną minę jakby przed chwilą zobaczył ducha. Pokręcikem w ironnu głową. -Więc... Do zobaczenia, Nocny Łowco- kiwnąłem głow@ zmierzając do głównego korytarza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz