-Będziesz tak stał? Serio? Myślisz, że przestraszysz kogoś kto miał do czynienia z Valentinem? -popchnąłem go, a tan tylko zmierzył mnie wzrokiem i ruszył przed siebie.
Wbiegłem do kuchni, złapałem kromkę chleba i szklankę soku pomarańczowego. Szybko opróżniłem, szklankę zjadłem kromkę chleba i popędziłem do sali treningowej. Nikogo tam nie było.
Po godzinie treningu, poczułem że ktoś się na mnie patrzy. Teleportowałem, się za niego.
-Dlaczego, mnie obserwujesz? -powiedziałem głębokim głosem. Odwrócił się. Wampir.
-A nie mogę? zapytał z uśmiechem. Arogancja, aż od niego biła.
Raphael?
Wbiegłem do kuchni, złapałem kromkę chleba i szklankę soku pomarańczowego. Szybko opróżniłem, szklankę zjadłem kromkę chleba i popędziłem do sali treningowej. Nikogo tam nie było.
Po godzinie treningu, poczułem że ktoś się na mnie patrzy. Teleportowałem, się za niego.
-Dlaczego, mnie obserwujesz? -powiedziałem głębokim głosem. Odwrócił się. Wampir.
-A nie mogę? zapytał z uśmiechem. Arogancja, aż od niego biła.
Raphael?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz