Od Cole'a do Raphael'a

Jak można się domyślić, wstałem dość wcześnie. Wziąłem, szybki prysznic, zarzuciłem na siebie bordową podkoszulkę i czarne dresy. Zbiegając do, kuchni wpadłem na kogoś. Chłopak miał bladą cerę i czarne kręcone włosy. Patrzył na mnie. W końcu znudziło mi się, gapienie na chłopaka.
-Będziesz tak stał? Serio? Myślisz, że przestraszysz kogoś kto miał do czynienia z Valentinem? -popchnąłem go, a tan tylko zmierzył mnie wzrokiem i ruszył przed siebie.
Wbiegłem do kuchni, złapałem kromkę chleba i szklankę soku pomarańczowego. Szybko opróżniłem, szklankę zjadłem kromkę chleba i popędziłem do sali treningowej. Nikogo tam nie było.
Po godzinie treningu, poczułem że ktoś się na mnie patrzy. Teleportowałem, się za niego.
-Dlaczego, mnie obserwujesz? -powiedziałem głębokim głosem. Odwrócił się. Wampir.
-A nie mogę? zapytał z uśmiechem. Arogancja, aż od niego biła.
Raphael?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz