Od Lokiego CD. Williama

Zignorowałem jego uwagi, to nie był dobry moment na kłótnie, coś innego przyciągnęło moją uwagę. Maź, na trawie. To niemożliwe, że należała właśnie do tamtego stworzenia. Po prostu nie. Znałem ją, tylko... skąd?
-Długo będziesz się nad tym modlić? - kobiecy głos dotarł do moich uszu, przez co poderwałem się z zajmowanego chwilę temu miejsca. Zbyłem ją krótkim spojrzeniem i ruszyłem w stronę instytutu. Zdecydowanie muszę to komuś pokazać.Schowałem brudną chusteczkę do kieszeni, zastanawiając się po co właściwie kazali mi tam iść, odpuściłem sobie jakiekolwiek rozmyślania i pobiegłem we wskazane miejsce. Tak, to było coś czego potrzebowałem. Świeże powietrze, i trochę ruchu, nigdzie nie minąłem chłopaka, pewnie dlatego, że sam wybrałem inną, dłuższą drogę. Na miejsce dotarłem w kilkanaście minut z zamiarem pójścia do biblioteki, gdzie musiałem natknąć się na Williama. Westchnąłem ciężko czując, że wypełniona uczuciami strona mojego ja chce wydostać się na zewnątrz i okazać wdzięczność chłopakowi.
-Dzięki, wiesz, za dzisiaj - mruknąłem nieco obojętnie mierząc go krótkim spojrzeniem, po czym zatopiłem się w regałach z książkami.

>William? Wybacz, że krótkie 8\<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz