Od Cole'a do Raphaela (CD)

Szedłem za wampirem korytarzami. Inne wampiry, patrzyły na mnie z pogardą, a nawet agresją. Jeden z nich, mnie zaatakował ale Raphael, powstrzymał go w odpowiednim czasie. Inaczej, na pewno doszło by do walki.
-Cole, skoro tu jesteś to Nocni Łowcy ci ufają. A ja ufam, Maryse więc mam do ciebie zaufanie. Ale nie ukrywam, że trochę podejrzana jest ta sprawa z Valentinem -powiedział. Siedział w fotelu, a ja stałem przy ścianie.
-Posłuchaj, na pewno nauczę się tu, wielu przydatnych rzeczy które będę potem mógł przekazać innym. -powiedziałem podchodząc do wampira -Ale nie szukam przyjaciół. Nie potrzebuję ich. Ludzie tylko, krzywdzić potrafią.
-Widzę, że coś cię gryzie Carter. Poza tym my jesteśmy wampirami a nie przyziemnymi. A ty jesteś Nocnym Łowcą, też nie jesteś już przyziemnym -powiedział arogancko. Zastygłem w miejscu. Zupełnie jak, mój ojciec. On też, zawsze używał tego tonu. Wampir, uśmiechał się do mnie. Był pewien, ze nie wytrzymam tu nawet godziny.
Raphael?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz