- Renesme...
- Nic nie mów - przerwałam mu i wstałam.
- Nie powinienem...
- Ej! Powiedziałam coś tak? - spytałam retorycznie podchodząc do niego - Nie jestem zła. A przynajmniej nie na tyle, by na ciebie wrzeszczeć na połowę hotelu - nie odzywał się. Było widać, że jest zakłopotany, ale nie dziwie mu się.
- Jestem głodna... chodź pójdziemy na polowanie - Raphael przytaknął i natychmiast pobiegliśmy na tereny miasta. Zaczęły się łowy...
*********
Wróciliśmy do hotelu o jakiejś 4 rano. Najedzeni i pełni energii oddzieliliśmy się od siebie, bo musiałam iść coś załatwić w pokoju. Wzięłam z pokoju coś co obiecałam sobie dać komuś, komu mogę zaufać. Była to pozytywka mojego ojca. W środku była baletnica, która grała piękną melodię jak tańczyła. Poszłam do niego i zapukałam.
- Raphael? - spytałam otwierając drzwi. Zamarłam. Odłożyłam na stole pozytywkę. Miał w ręce Whisky, pustą whisky.
- Ile ty tego wypiłeś? - spytałam drżącym głosem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz