od Hayley do Raphael'a

-Dobre pytanie.- odparłam wycierając krew z twarzy ręką.- Dzięki, że przybyłeś na czas, chociaż z pewnością sam żałujesz swojej umiejętności wpadania w samą porę, bo gdyby nie ona tańczyłbyś zapewne za niedługo nad moimi zwłokami.- spojrzałam na niego, widać było, że wszystko jeszcze w nim buzuję.
-Hej, w porządku?-zmierzyłam go wzrokiem
-Jasne, oprócz tego, że niedawno odbyła się rzeź z niewyjaśnionych powodów, a tysiącletnia wampirzyca jest chora, cholera wie na co? A w dodatku własna łazienka zaczęła mnie dusić, to tak wszystko jest świetnie.- 'nie chora, spoczywa na mnie klątwa', poprawiłam go w myślach, po czym znów przeanalizowałam jego wypowiedź.
-Czekaj, czekaj...- zmrużyłam oczy- Kiedy byłeś obok mnie miałeś również problemy z oddychaniem?- spojrzałam na niego pytająco
-Tak, już wiem, co czułaś...- lekko się skrzywił
-Nie jest dobrze...- byłam zaniepokojona tym, co się stało, jeszcze bardziej. Raphael również spojrzał na mnie z niepokojem.
-Co masz na myśli, mówiąc "nie jest dobrze"?- spojrzał mi w oczy.
-Wiesz...- wzięłam głęboki oddech- Teraz trochę o klątwach...
 Zdążyliśmy zauważyć, że klątwa spoczywa głównie na moich barkach, ale to, że ty też poczułeś dotyk tej klątwy, może oznaczać to, że jest ona poważniejsza niż mi się wydawało. Z reguły rzucana klątwa, jest ograniczona do np. jednej postaci w tym przypadku do mnie, czyli, że tylko ja ją odczuwam, te wszystkie bóle, zawroty głowy, osłabienie, duszności, z czasem na pewno będzie ciekawiej.- na mojej twarzy pojawił się grymas- Czasami w odbierane przeze mnie bodźce, klątwa wtrąca swoje trzy grosze, czyli na przykład widzę, coś czego nie ma, słyszę coś lub czuję coś, co w rzeczywistości nie istnieje... Często w ten sposób osoba rzucająca klątwę, stara się zdezorientować swoją ofiarę, czyli miesza jej rzeczywistość z fikcją, halucynacje przenoszą ofiarę na przykład do przeszłości, do jakiejś sytuacji stresogennej dla niej, czy przywołuje ludzi, którzy wpędzali, czy nadal wpędzają ofiarę w skrajne emocje. W ten sposób osoba na której barkach spoczywa klątwa jest zachwiana psychicznie, zdarzało się, że kiedy właśnie doszło do tego stadium, ofiara niby widząc osobę z przeszłości, która na przykład dawno nie żyje, chciała ją zabić, to zabijała wtedy osobę z rzeczywistości. Podam przykład na nas, będzie jaśniej. Więc, ja jestem poddana klątwie, jak teraz zresztą i widzę na przykład ludzi, którzy już dawno są przeze mnie wyeliminowani, ale ja ich widzę i czuję przed nimi strach, więc chcę ich zabić. A np. patrząc właśnie na Ciebie widzę zagrożenie z mojej przeszłości i nie wiem, że faktycznie jesteś to ty Raphael'u i pragnę cię zabić, i zabijam cię. Dopiero po jakimś czasie, kiedy wrócę do siebie uświadamiam sobie, że to byłeś ty, a nie ktoś tam, kogo przywołała mi klątwa, jednak jest już za późno. Znam przykłady, że przez klątwę rzucaną z zazdrości, bo ktoś nie spełnił się w miłości, przeklinał daną parę i wtedy ukochana zabijała swojego ukochanego, kompletnie nie wiedząc, że to był on... Kiedy dziewczyna wracała do siebie i widziała martwego wybranka serce z reguły sama popełniała samobójstwo, wtedy osoba, która rzuciła klątwa piekła dwie pieczenie na jednym ogniu, są też jednak halucynacje przywołujące przyjemne chwile i ludzi, ale to nie ważne, odbiegam od tematu, wybacz.
 Wracając do tego, że klątwa na ciebie wpływa, nie w pełni, ale jednak wpływa. To może oznaczać to, że klątwa jest tak silna, że nie pozwala  nikomu na to aby mi pomógł, karcąc go na przykład dusznościami, jak ciebie. Mogła bym też przypuszczać, że twoja łazienka, jest przeklęta, bo są przypadki w których przeklina się pomieszczenia, czy nawet cały budynek, stąd biorą się tak zwane "nawiedzone domy"... Ale przeklęcie łazienki odpada, rzeź nie odbyła się w twojej łazience, a ja wcale nie czuję się cudownie poza nią, w sypialni jest to samo, oprócz zaniku napadu zabójczych duszności i wylewu wewnętrznego i to pewnie nie na długo... Tak, klątwa ogranicza się do mnie, patrzmy na to logicznie...
-Ja nie mogę patrzeć logicznie, to ty nieźle znasz się na klątwach z tego, co słyszę...- wzruszył ramionami
-Ok, więc posłuchaj, klątwa niestety jest ograniczona do mnie, tylko jest tak potężna, że chwyta za gardła tych, którzy chcą mi pomóc lub się do mnie zbliżają, ale nie cały czas. Przecież wcześniej siedziałeś obok mnie, ponadto podejrzewam, że kiedy zemdlałam pod twoimi drzwiami, wniosłeś mnie do środka, prawda?- spojrzałam na Raphael'a, a on skinął głową- Właśnie, więc o jakie momenty dokładnie tu chodzi...-chwile milczałam w zamyśleniu, ale nagle mi się coś przypomniało- Widziałeś napis na ścianie w łazience?- spojrzałam na niego wymownie
-Nie, nie było tam nic, oprócz twojej kałuży krwi.
-Świetnie, zaczynają się halucynacje- powiedziałam pod nosem, poczułam ostry ból głowy, chwyciłam się za skronie, a Raphael spojrzał na mnie z niepokojem, nie chciałam już go denerwować i pomimo bólu głowy, pisku w uszach i uczuciu jakby ktoś łamał mi żebra, udawałam, że wszystko, jest w porządku.
-Czyli nie jest dane mi wziąć prysznic?- zaśmiałam się, patrząc na ręcznik we krwi, którym się okryłam, a następnie na Raphael'a, którego koszulka również była wysączona krwią.- Nie dość, że zawracam ci głowę moją nieznośną osobą, to w dodatku, brudzę ci ubrania...
-Spokojnie przyśle ci rachunek- zaśmiał się, a ja się uśmiechnęłam. Na chwile oderwaliśmy się od tej całej chorej sytuacji, ale za chwile powróciliśmy na Ziemię.
-I co teraz będzie?- zapytałam przytrzymując okrywający mnie ręcznik. Ponownie poczułam się nie najlepiej, starałam się to ignorować, pomimo wszystko... Ogromnie podziwiałam postawę Raphael'a na pewno traktuję mnie z obowiązku, przecież jest przywódcą, odpowiada za społeczeństwo wampirów, jednak wydaję mi się, że gdyby chciał, wyrzucił by mnie na zbity pysk, ma do tego podstawy, więc nie zdziwiło by mnie to, gdyby to zrobił, jednak on tego nie zrobił, nie jestem pewna dlaczego? Jednak mam kilka przykładów, może potrzebuję ode mnie jakiś przydatnych informacji, albo czeka na lepszą chwile by zabić mnie własnymi rękoma.

(Raph? Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że powraca Twój styl ^^)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz