Od Nathaniela - C.D Lzzy

Jak zwykle wstałem wczesnym rankiem, by pobiegać. Szybko nałożyłem strój treningowy i wyszedłem na zewnątrz. W głowie obmyślałem sobie plan jak spędze ten dzień i nagle nie zauważyłem i na kogoś wpadłem.
- Auć - powiedziała osoba stojąca przede mną
- Lzzy? - zaśmiałem się rozpoznając dziewczynę - Co robisz o takiej porze na dworze?
- Mogłabym spytać cię o to samo - powiedziała rozmasowując sobie czoło
- Niech będzie - westchnąłem - Lubię biegać rano - wyjaśniłem.
- Ja dziś w tym samym celu - uśmiechnęła się.
- Masz problemy ze snem? - spytałem ruszając spacerem w stronę bramy - Ja to najchętniej w ogóle bym się nie kład.
- Dlaczego?
- Koszmary  - westchnąłem - Pewnie będziesz się śmiać, uważasz, że tylko dzieci je mają...
- Nie - zaprzeczyła od razu - Śnił mi się Castio...
- Kto to jest? - zapytałem
- Był... moim Parabatai - posmutniała  nagle  i się zatrzymała.
(Lzzy?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz