Od Lzzy - C.D Nathaniela

Poszłam z chlopakiem na spacer. Omówiliśmy plan podręczenia trochę Maryse. Gdy zaczęło się ściemniać, poszliśmy jej pobrzęczeć nad głową.
Długo nie trzeba bylo tego robić. Zagoniła nas na polowanie już po kwadransie. Byleby miała święty spokój.
Nathaniel miał rację.
Poszliśmy w inne miejsce, w którym demony również zbierały żniwa na nieświadomych niczego ludziach.
Zakradliśmy się jak zawsze, zachowując najwyższą ostrożność i ciszę, by nie zdradzić naszego położenia.
Czułam już ten dreszczyk emocji, gdy stąpaliśmy jak koty, atakując demona z odległości, niechybionym strzałem z luku. Strzały miałam nasączone mocą zabijającą potwory.
-świetny strzał -pochwalił mnie Nathaniel szeptem. Skinęłam głową.
-następny jest Twój -odparlam również szeptem.
Uśmiechnął się i wziął do roboty.
W krótkim czasie wykończył demona
Unicestwialiśmy je na przemian, osłaniając się wzajemnie.
Synchronizacja działała w nas instyktownie.
Wróciliśmy zmęczeni, lecz w dobrych humorach.
-lepszych łowców niż my nie znajdą -zaśmiałam się.
Szliśmy bocznymi ulicami, by nie zwracać uwagi gapiów.

(Nathaniel?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz