Od Lii do Lizzy

Siedziałam na niewielkim, kamieniu w parku. Obserwowałam jak ludzie, się śpieszą. Jak pędzą. A ja? Siedziałam. Nigdzie się nie śpieszyłam, nigdzie nie biegłam. Po prostu siedziałam z zeszytem w dłoni.
Po chwili, wstałam i podążyłam przed siebie. Weszłam do Instytutu. Od razu, wpadłam na dziewczynę o ognistych rudych włosach. Już się kiedyś widziałyśmy. Cóż trudno się, nie widzieć gdy ma się pokoje obok siebie. Z tego co wiem, ma na imię Lizzy.
-Hejka -posłałam jej uśmiech -gdzie się wybierasz?
-Idę do kuchni.. nie jadłam śniadania i muszę coś zjeść a ty? -zapytała
-Idę do sali, treningowej. Więc do zobaczenia -powiedziałam i ruszyłam przed siebie. Cały czas, ręce miałam w kieszeniach. Nie muszą wiedzieć o mnie wszystkiego prawda?
Lizzy?
(Sorry, że takie krótkie ale pisałam na szybko.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz