Od Lzzy - C.D Lii

Po ogłoszeniu Hodge'a byłam bardzo niespokojna.
Valentine... Pewnie będzie werbował Nefilim, by na nowo stworzyć sobie krąg, poddanych. Nasz instytut chroniony był potężnymi runami, ale nawet on mógł się wedrzeć.
Treningi, koniec polowania.
To było cos, czego się nie spodziewałam. Valentine powinien już zginąć.
Ale nie, najwięksi idioci i mroczni żyją długo. Ale on miał teraz kielich Anioła.
Będę musiała się pilnować.
Następnego dnia na treningu dawałam z siebie wszystko. 7 godzin bez wytchnienia. I tak na okrągło.
Co jakiś czas hordy demonów próbowały przełamać barierę runów, ale za każdym razem do tej pory nie udało im się.
Zapewne Valentine był wściekły.
-Liia-zaczepiłam któregoś dnia dziewczynę.
-tak?-zapytała.
Siedziała na schodach przed instytutem.
-Hodge znów wzywa łowców.
-o, ciekawe dlaczego-zdziwiła się, ale poszłyśmy.
Okazało się, że chce on wystawić straże, które by składały się z czterach zmian po 6 godzin, by łowcy mogli się wyspać i mieli czas na trening i posiłek.
Dostaliśmy przydział. Ja z Liią północną stronę. od następnego wieczoru od 18 do północy.
-no to będziemy musiały dać z siebie wszystko-powiedziałam.

[Liia?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz