Od Cola do Ariki (CD)

Pokazałem Arice, aby schowała się za mną. W pewnym momencie, usłyszałem trzask deski. Po schodach, wchodziły ogromne wilki z elektrycznymi obrożami na szyjach.
-Cole.. co to jest? -zapytała przerażona Arika.
-Cicho. Postaram się odwrócić, ich uwagę. W tym czasie ty, wejdziesz do środka -wziąłem głęboki, wdech i skoczyłem nad wilkami. Zacząłem biec, do płotu i wskoczyłem na niego. Zostawiłem tam, koszulkę aby wilki nie zwróciły na mnie uwagi, po czym wskoczyłem na drzewo i w jednej chwili byłem w środku. Teraz trzeba znaleźć Arikę. Użyłem teleportacji. Znalazłem się, za dziewczyną i dotknąłem jej ramienia. Ta z zaskoczenia, podskoczyła i krzyknęła.
-Cole! Nigdy, więcej tak nie rób! -nagle umilkła. Najwyraźniej zobaczyła moją minę. Za nią, stało kilku facetów. Jednego z nich poznałem. Marcus...
-Szybko uciekamy! -złapałem ją za nadgarstek. Biegliśmy jakiś czas, aż zauważyłem szczelinę w ścianie. Wskoczyłem tam, pociągając Arikę za sobą. Była przerażona. Staliśmy w wąskiej szczelinie, gdy zobaczyłem cienie. Przyciągnąłem Arikę, do siebie aby nas nie zauważyli.
-Uciekli nam! Marcus to twoja wina! Valentine, chce mieć Cola! -mężczyzna miał czarne włosy, do ramion i zielone oczy. Jego cera, była straszliwie blada. Wampir.
-Wiem, wybacz mi. Wiem że gdy go złapiemy, odzyskam brata. Będzie tak jak wcześniej, ja i Cole znów będziemy razem -Marcus spuścił głowę, po czym, dodał -Musimy iść do Valentina.
Zawrócili. Staliśmy chwile, a potem wychyliłem głowę z szczeliny i gdy upewniłem się, że nikogo tam nie ma pomogłem wyjść Arice.
-To..gdzie teraz? -zapytała, nico zmieszana. Patrzyła na mnie, z pełnym zaufaniem. Choć to co zrobię, może wydać się okrutne, to jedyne wyjście.
-Idę do Valentina. Sam. -widziałem szok, malujący się na jej twarzy. Z westchnięciem, zdjąłem medalion i zawiesiłem go na szyi Ariki. -To pomoże ci, nie zapomnieć o mnie. Dzięki za wszystko, Arika.
-Chwila... zapomnieć? -zatrzymała mnie. Nawet się nie odwróciłem w jej stronę.
-Tak. Arika, jeśli Valentine mnie potrzebuję, to gdy dostanie to czego chciał zabije mnie. Niby obiecał coś Marcusowi, ale on tego nie dotrzyma. A idę sam, bo chcę mieć pewność że nic ci się nie stanie. Żegnaj...Partnerko.
Ciągle trzymała mnie, za dłoń. Bałem się widoku, twarzy Ariki jednak, się odwróciłem. Było tak źle jak sądziłem. W oczach, miała smutek i zbierające się łzy. Jednocześnie jej ręka, trzymała mnie z taką siłą jakby nie miała zamiaru mnie puścić.
-Cole... -szepnęła -nie musisz tego robić. Możemy...
-Nie, nic nie możemy już zrobić. I tak Hodge, chciał się mnie pozbyć. Ułatwiam mu sprawę -delikatnie acz stanowczo wyjąłem rękę z jej, uścisku i ostatni raz na nią spojrzałem. Po tym, bez słowa ruszyłem przed siebie. Do miejsca, gdzie prawdopodobnie zginę. Do miejsca, gdzie jest mój brat. Do miejsca, gdzie postaram się pokonać Valentina. Miałem jednak, wyrzuty sumienia z powodu Ariki. Zaprzyjaźniłem się z nią, a teraz w takim momencie ją opuszczam. Ale chociaż będzie bezpieczna.
Arika?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz