Od Alec'a CD Meghan

Jak zwykle moim obowiązkiem było napisać raport. Robiłem to niemal codziennie. Niby wyższy nocny łowca a siedzę w papierach. Takie życie. Jeżeli chcę działać zgodnie z zasadami, nie łamiąc ich po raz drugi tak jak Jace i Izzy musiałem to wykonywać. W sumie, nie była to nudna praca, lecz monotonna. Wszedłem na główną salę instutu gdzie zwykłem wypełniać dokumenty. Niestety siedział tam ojciec rozmawiając przez telefon. Po minie widziałem że nie jest mu do śmiechu. Bez słowa opuściłem salę. Wiedziałem że jak ojciec jest zły nie warto z nim zadzierać. Myślałem nad dogodnym miejscem, cichym, bez większych tłumów, gdzie mógłbym pójść i spokojnie wypełnić co trzeba. Najpierw do głowy wpadł mi gabinet ojca, ale skoro on siedzi na moim miejscu coś go skłoniło do tego. Pewnie w gabinecie przesłuchują kogoś. Idąc korytarzem, przeglądałem papiery, o mało nie uderzyłem w drzwi biblioteki gdy podniosłem głowę. Tak prztpadkowo, a jednak idealne miejsce - ciche, jedyne kto tu może być to Cichy Brat, który jednak bywa tu ostatnio bardzo rzadko. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Poszedłem między pułki książek o wyjątkowych runach - pare minut mnie nie zwabi skoro nawet tu nikogo nie ma. Otworzyłem pietwszą lepszą książkę i zagłeniłem się w lekturze. Nagle z książki wyrwał mnie dźwięk otwieranycg, starych, zardzewiałych drzwi. Do pomieszczenia weszła, młoda dziewczyna. Zmarszczyłem brwi. Nigdy jej tu nie widziałem. Przyjżałem się bliżej - miała na sobie runy, więc to nie jest demon. Dziewczyna podeszła do stolika i otworzyła książkę o runach uzdrawiania. Narysowałem stelą runę niewidzialności i podszedłem bliżej. Niestety to tylko niewidzualność - nadal można było mnie usłyszeć, a nie ukrywajmy - stara podłoga biblioteki wydawała niepokojące dźwieki. Dziewczyna szybko zamkneła książkę, widoczmie wyczuła moją obecność. Podeszem do drzwi i odzyskałem widzialność. Wyszedłem z cienia..
- Co ty tu robisz? - spytałem schodząc  po schodach z dokumentami w ręku.
-em... Nic... Przyszłam się tylko rozejrzeć - dziewczyna była przestraszona, jakny właśnie zrobiła coś złego.
- mhm - przejechałem palcem po starej książce.
- Jestem Meghan - dziewczyba podeszła do mnie bliżej i wyciągneła rękę z optymistycznym cichym okrzykiem. Spojrzałem się na nią ironicznie. Dziewczyna zauważyła to i szybko schowała rękę.
- Alec, wyższy Nocny Łowca, parabatai Jace'a - odpowiedziałem formalnie, i obróciłem się tak, że stałem naprzeciwko dziewczyny.

XD ? <alec taki poważny>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz