Od Ariki do Cole'a (CD)

Spojrzałam niepewnie na chłopaka. Jeszcze nie wszystko do mnie dotarło... Wilki w zaułku, wystrzał, rozmowa, nieruchome ciało na ziemi.
- Arika? - spytał Cole lekko drżącym i niepewnym głosem.
- Nic mi nie jest - odpowiedziałam
Bo w zasadzie... to nic mi nie jest. Jestem Nefilim. My widujemy takie rzeczy codziennie - martwe ciała - normalka. A jednak zawsze towarzyszy temu uczuciu jakby lodowatego smutku. Niestety... kiedy jesteś Nocnym Łowcą nie masz chwili wytchnienia.
Odetchnęłam głęboko i poczekałam, aż adrenalina krążąca w moich żyłach zniknie.
- Lepiej wracajmy do Instytutu. Tutaj nie jest raczej zbyt bezpiecznie - powiedział Jace, przyglądając nam się intensywnym wzrokiem. Po czym odwrócił się i jak gdyby nic ruszył przed siebie. Dopiero przy wyjściu z zaułka zatrzymał się, obejrzał i powiedział:
- Idziecie? Czy może wolicie poczekać, aż następne wilkołaki przyjdą was zjeść? - jego głos wręcz ociekał sarkazmem.
Podeszłam do Coel'a, aby pomóc mu wstać i dojść do Instytutu. A jednak ten pokręcił głową.
- Nie mogę - powiedział.
Jace przewrócił oczami.
- Słuchaj. Jeszcze nie jesteś wilkołakiem, więc nie dramatyzuj.
Cole spiorunował go wzrokiem. Chciał już coś odpowiedzieć, ale widząc to, wyprzedziłam go:
- Jace ma rację. Nie jest pewne, że staniesz się wilkołakiem. Szansa jest jeden na dwa, że zaraziłeś się likantropią. Jest jeszcze nadzieja. Może niech obejrzą cię Cisi Bracia?
- Zaczynam się zastanawiać, kiedy znudzi im się ciągłe opiekowanie mną - zaśmiał się Cole i ruszyła z nami do Instytutu.

<Cole?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz