Od Cole'a do Ariki (CD)

Szedłem o dziwo o własnych siłach. Nikt nie, musiał mnie podtrzymywać. Gdy pojawiliśmy się, w Instytucie wszystkie oczy były zwrócone na mnie. Każdy, patrzył czy jestem już wilkołakiem. Hodge, chciał złapać mnie za ramię, ale uniknąłem kontaktu. Gdy, znalazłem się przed tym dobrze, znanym mi pokojem odwróciłem głowę w kierunku Ariki.
-Idź spać. Dam sobie radę -powiedziałem z uśmiechem.
-Lepiej, się nie wykręcaj. Masz zamiar, zwiać z Instytutu kiedy tylko zostaniesz sam. Będę tu czekać -oparła się, o ścianę i obserwowała mnie. Przewróciłem, oczami i po chwili znalazłem się w środku. Położyłem się, na jednym z łóżek.
Pojawił się, jeden z Cichych Braci i spojrzał na mnie. Wzruszyłem ramionami. W pewnym momencie, zaaplikował mi coś. Nawet nie wiem co. Wiem tylko, tyle że poczułem straszy ból i ogień który płoną w moich żyłach. W pewnym momencie, wszystko się rozmyło a ja zobaczyłem tylko jak do pokoju wpada jeszcze czterech Braci. Potem, nic nie widziałem. Nic nie, czułem a jednak.. moja głowa wciąż analizowała to wszystko.
Arika?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz