Od Lilliany

Wychodząc późnym wieczorem z pracy rozmyślałam nad tym, jak finansowo rozplanować koniec miesiąca. Byłam kompletnie spłukana i bałam się, że jeśli dalej tak pójdzie, to odłączą mi w mieszkaniu prąd. Już i bez tego czułam się jak jaskiniowiec- mówię wam, gdyby nic się nie zmieniło, to zaczęłabym polować na manhattańskie dzikie kocury. Na chwilę obecną zostało mi jeszcze wygryzanie tynku ze ścian.
Różowe i żółte neony kawiarni przykro raziły mnie w oczy, a smakowity zapach dobiegający ze środka przypominał żołądkowi o tym, jak bardzo jest pusty. Stwierdziłam, że lepiej jednak będzie zjeść coś na mieście. Skręciłam więc w opustoszałą uliczkę, zajmowaną tylko przez stado kotów, ptaków i rozmaitych odpadków. Zamierzałam przejść na skróty w kierunku centrum, gdzie jadłodajnie wyglądały nieco bardziej zachęcająco niż w owym miejscu. Kiedy usłyszałam chrzęst i ciche powarkiwanie, stwierdziłam, że to pewnie jakieś dzikie zwierzę polujące na mysz znajdującą się za kontenerem ze śmieciami. Uśmiechnęłam się pod nosem, wciąż zmierzając w coraz gęściejszy mrok. Jednak te dziwne odgłosy były coraz głośniejsze, jakby się zbliżały, jednocześnie pojawiało się niepokojące bulgotanie. Wciąż idąc, zarzuciłam włosy za ramię, próbując dyskretnie rzucić okiem na scenę, która rozgrywała się za mną. Nic nie zauważyłam, odgłosy przypominały teraz syk połączony z kilkoma szeptami, co wprowadziło mnie w osłupienie.
Gwałtownie odwróciłam się, rozglądając czujnie na wszystkie strony, jednak wciąż nic podejrzanego nie znajdowało sie w moim polu widzenia. Jak na zawołanie, wraz z moim rosnącym strachem, zerwał się gwałtowny wicher, roztrzepując białe włosy na wszystkie strony. Z przerażeniem odwróciłam się z powrotem, szukając źródła dźwięku.
Wrzasnęłam.
Centymetr przed moją twarzą znajdował się ryj ogromnej bestii przypominającej mieszankę człowieka, szczura i byka. W słabym oświetleniu widziałam tylko jej uśmiech, jakby zapożyczony od rekina, rogi, krwistoczerwone usta i czarne oczy. Gwałtownie cofnęłam się, odwracając i uciekając ile sił w nogach, jednak nie minęła nawet sekunda, a jakaś macka oplotła mnie w pasie i przyciągnęła do twardej piersi wiadomego osobnika. Czułam spływający po karku zimny pot, niczym zapowiedź rychłej katastrofy. Wbiłam długie paznokcie w to obrzydliwe odnóże i wysłałam w jej kierunku tyle wiązek elektrycznych, ile mogłam w strachu z siebie wykrzesać. Ciemny zaułek rozświetlił się, jakby trafił tam prawdziwy piorun, a karykatura została odrzucona kilka metrów w tył. Wiedziałam jednak, że moja przewaga nie potrwa długo.
W strachu niechcący rozpętałam ulewę, więc teraz, uciekając, ślizgałam się na błocie i pozostawionych odpadkach. Szepty poszły za mną w pościg, z sekundy na sekundę coraz bardziej niecierpliwe, głośniejsze. Wydawało mi się, że raz po raz słyszę wściekłe, wysyczane "Seraphina, Seraphina" i modliłam się do wszystkich możliwych bogów, żeby to były tylko moje urojenia. Skąd demon miałby znać moje imię?
Właśnie, demon.
Uświadomienie sobie, przez co jestem ścigana, kosztowało mnie sporo nerwów, a co dopiero przyswojenie tej informacji. Z przeraźliwego strachu moje kończyny wypełniły się jakby piaskiem, przez co ucieczka wydawała się być pobożnym życzeniem. Co chwilę wpadałam w poślizg i przewracałam się, zdzierając sobie do krwi kolana, łokcie i dłonie. Niedobrze. Demon jeszcze łatwiej mnie wywęszy po zapachu krwi.
Kiedy upadałam po raz kolejny, chwyciłam się niefortunnie kontenera na śmieci i poleciałam na ziemię razem z nim, strasząc na śmierć mieszkające za nim zwierzęta. Wielkie metalowe podło przygniotło mi nogę. Usłyszałam tylko potworny chrzęst, zanim zalała mnie fala bólu nie do opisania, zupełnie jakby coś żywcem paliło mi skórę. Tymczasem potwór spokojnym, niemal nonszalanckim krokiem zmierzał w moją stronę, w ogóle się nie spiesząc, oblizując się. Przez niesamowicie długie nogi pokonywał dystans w zastraszającej prędkości. Przyzywając burzę z całych sił, jakie tylko miałam i wykorzystując całą jej energię do rychłej obrony, puściłam w noc jedno, ciche, błagalne słowo;
- P o m o c y.

<Ktoś chciałby uratować niezdarną czarownicę z opresji?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz