Od Aleca CD Lilianna

Przewracając się z boku na bok, z każdą sekundą robiło mi się coraz goręcej. Ciepła, duszna noc nie pozwalała mi na spoczynek. Odetchnąłem, otwierając oczy. Chwilę wpatrywałem się w sufit. Nie chciało mi się wstać, sle nie usiedziałbym dłużej w tym gorącym.pomieszczeniu. Ociągając się, wstałem i zażuciłem.najbliżej leżące ubrania. Gdy wychodziłem z pokoju przez długi korytarz przebiegło echo pisku drzwi. Zastczałem.w obawie że kogoś obudzę. No bo kto o tej porze nie spi? Chyba tylko ja.  Juz po kilki minutach stresu, i prób cichego przemieszczania się na skrzypiacych panelach, byłem.w zbrojowmi. Wziąłem.łuk i kilka najzwyklejszych strzał, no może ze dwie zatrute. Przezorny zawsze ubezpoeczony. Nawet na spacerze może pojawć się demon,prawda? Gdy wychodziłem z pomieszczenia, chwuciłem.jeszcze szybko skorzane rękawiczki, przeznaczone do łuku. Lubiłem je, były wygodne i praktyczne, a to najwazniejsze. Wychodzac z instytutu narobiłem niezmiemskiego hałasu przez co mama się obudziła. Zaspanym krokiem wyszła z pokoju i rozglądneła się. Na szczęście zdązylem się schować. Modliłem.się jedynie by nie próbowała dociekiwać kto lub co było przyczyną jej przebudzenia. Miałbym.kłopoty.
~~~~~~
Drzewa szumiały pośród granatowego nieba na którym kontrastował prawie biały księżyc, a lampy oświetlały chodnik którym właśnie szedłem. Wiatr rozwiewał moje krótkie, czarne włosy. Było przyjemnie. Nawet bardzo. Moje ciało po chwili przestało się zagrzewać i w końcu nie było mi gorąco. Przechodząc koło mostu manhattańskiego, oparłem.się o barierkę i podziwiałem widoki. Spokój i cisza którymi mogłem delektować się w te piękne chwile. Zamkmąłem.oczy, by oddać się przemyśleniom. Nie mineła chwila gdy zerwała się nagła ulewa. Jak grom z jasnego nieba. Zaczeło grzmieć, a niebo przysłoniły czarne chmury. Co się dzieje? Podbiegłem pod jeden z dachów, na uliczce pełnej markowych sklepów. Mimo tego, że deszxz padał dopiero od kilku minut, byłem.przemoczony. Po t-shircie spływała woda, kapiąc raz po raz z jej rogów. Kołczan był zalany,a pióra strzał posklejane. Przexzesałem nasiąknięte wodę włosy, kaszląc.przestało być przyjemnie. Nagle, z oddali zauważyłem.coś dziwnego. Nie był to pies, ani kot. Było to id nich większe, i pełzało niczym ślimak, tyle że o wiele szybciej. Zmarszczyłem brwi, ostrorznie idąc w stronę niewiadomej, trzymajęc za łuk. Jednak już po chwili musiałem biec, gdyz kreatura znikneła mi z oczu. Gdy biegłem, moj wzrok napotkał.plamę krwi, zmieszanej z wodą. Coś jest nie tak. Nagke usłyszałem.krzyk. Gwałtownie skręciłem w emwąską alejkę, na skróty. Już wiedziałem.że coś jesr nie tak. Byłem.prawie pewny źe to monstrum to demon. Silny demon. A ja mam tylko kilka zatrutych strzał. Gdy wybiegłem zza budybku moim oczom ukazała się dziewczyna. Leżała pod stertą śmieci, przygnirciona koszem. Syczała, a na jej twarzy malowało się znartwienie połączone ze strachem. Zanjemówiłem, cofajłc się o krok. Po drugiej stronie, kilkaset metrów dalej, powolnym krokiem zblizał się demon. Na mojej skórze pojawoła się gęsia skórka. Przełknąłem.ślinę, nie do końca woedząc co mam zrobią. Gdy wyouszczę strzałę w stronę potwora, zuci soe na mnie. Rozwscieczony. Jesli jednak tego nie zrobie, zabije tę dziewczybe.widzoałem to w jego pysku. Nie miałem czasu na decyzje. Złapalem dziewczybę, z całej siły ciągnac. Ta tylko krzykneła gdy noga ulozyla sie w nienaturalnym krztalcie. Co teraz? Co mam robic? Szybko rozgladnalem sie po okolicy. Przy jednym.z sklepów kilka mwtrow dalej były mosierzne kraty. Kanały. Z tego co pamoetalem mielismy kilka tajnych przejsc. Byle to byl jeden z nich. Pociagnalem niedbale dziewczynę, nie wiedzac nawet jak pozniej wytlumacze sie z zaistnialej sytuacji. No bo co moze robic facet ubrany na czarno, z lukiem, w srodku nowoczesnego miasta? Demon zaczal biec, a ja nie majac wybory wypuscilem jeda ze strzal. Na szczescie trafilem, przez co potwor zostal na chwike unieruchomiony. Ten czas starczyl na wyhecie ciezkich krat. Szybko zaciagbalem dziewczybe do srodka, katem oka zerkajac na bestie. Strzala nie podzialala dlugo, juz po kilku sekundach poczulem przeszywajac bol w ramieniu. Potwor zasyczal, probujac uderzyc mnie jeszcze raz, lecz zrobilwm unik, przysuwajac krate blizej dzury. Jednym ruchem zeskoczylem na dół, zamykajac odwór. Padłem, przygworzdzajac sie do ściany, mocno dyszac. Udało się. Jesteśmy bezpieczni. Adrebalina puloowała w moich zylach, nie pozwalahac poczuc bolu zranionego ramienia. Przelknalem sline, patrzac ba lezaca dziewczyne. Nie wiem czy byla przytomna. Nie widzialem jej twarzy  bo garsc srebrnych wlosow spadala jej na twarz. Z gory dobiehaly jeszcze odglosy syczenia i wsciekle wrzaski lecz z czasen umilkly. Demon odsszedl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz