Od Valentiny do Isaac'a

Siedziałam w najrzadziej odwiedzanym, miejscu w Instytucie. Pokoju muzycznym. Grałam właśnie na swojej gitarze akustycznej, gdy do pokoju ktoś wszedł. Gwałtownie urwałam, melodię.
-Kim jesteś? -zapytałam bez emocji w głosie.
-Isaac a ty? Nigdy cię nie widziałem -zwrócił uwagę na moja gitarę i dodał -Grasz?
-A jeśli tak, to co? -zaczynał mnie już Irytować. Nagle coś przyszło mi do głowy, i odwróciłam się do Isaac'a -Nie łatwo, jest być wilkołakiem co?
Tym pytaniem, zbiłam go z tropu. Popatrzył na mnie, a ja zaczęłam się bawić strunami, mojej gitary.
-Skąd wiesz, jakiej asy jestem? -był zaciekawiony, a jednocześnie trochę zły.
Nic nie powiedziałam. Bez słowa, schowałam gitarę, założyłam ją na plecy a przechodząc obok, Isaac'a powiedziałam.
-Mam swoje źródła, piesku -uśmiechnęłam się do niego słodko i podążyłam do swojego pokoju.
Zamykając drzwi, rozejrzałam się po pokoju. Żadnych zdjęć rodziny, żadnych pamiątek. Nic. Mój pokój był równie, pusty jak ja. Z mojego gardła, wydobyło się głębokie westchnięcie.
Postawiłam, gitarę w kącie i upadłam na łóżko z zamiarem drzemki. Nagle ktoś, zapukał do drzwi,
niezadowolona podeszłam do nich i szarpnęłam klamką. Ku mojemu zdziwieniu w drzwiach stał, ów Pan Wilkołak. Chwilę na mnie popatrzył, i powiedział.
-Ty znasz, moją rasę. Znasz moje imię. A ja, nie doczekałem się odpowiedzi na temat twojego Imienia -posłał mi łobuzerski uśmiech.
-Valentina. Czy to wszystko? -chciał coś jeszcze jednak przerwałam mu -Nie? A to szkoda, bo właśnie gdzieś się wybieram -złapałam swoją torbę, która stała zaraz przy wejściu -Żegnam pana.
Wyminęłam go, nawet się do niego nie dotykając. Val, musisz się zmienić inaczej Hodge, się na ciebie wkurzy i wywali z Instytutu. Zmierzając, do innego korytarza, czułam na sobie palący wzrok Isaac'a
Isaac?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz