Od Cole'a do Ariki (CD)

Leżałem. Nie mogłem poruszyć, nawet palcem. Przed oczami, przemykało całe moje życie. Życie.. kurde co ja wyprawiam?! Wziąłem, głęboki oddech. Z trudem, otworzyłem oczy i podniosłem się. Nie myślałem o tym że Arika patzy na mnie, z szokiem. Że Jace i inni mnie zaatakowali, że jestem ranny. Chciałem jednego. Bólu tego, który odebrał mi brata, tego przez którego Arika i inni są w niebezpieczeństwie.
-Valentine -niski gardłowy pomruk wydobył się z mojego gardła. Arika, już stała na równych nogach.
Ruszyłem przed siebie, w kierunku Jace'a i Valentina. Jak i zarówno mojego brata, którego poznałem w jednym z wilków. Stanowczo tarasowałem sobie drogę, do Valentina. Jace, stał mi na drodze. Popchnąłem go,a ten upadł na ziemie.
-Sorry -powiedziałem cicho.
Usłyszałem, jak jeden z wilków warczy. No tak. W mgnieniu oka, znalazłem się za wilkiem i jednym celnym ciosem, sprawiłem że uderzył w sąsiednią ścianę. Nawet nie spojrzałem na dziewczynę, poczułem gwałtowne ukucie. Substancja, powoli rozpływała się w moim krwiobiegu. Traciłem ostrość, obrazu przed oczami. Zrobiłem trzy kroki, w stronę Ariki jednak dalej nie doszedłem. Kolana się pode mną ugięły, nie mogłem się na nich utrzymać. Upadając, złapałem się Ariki. Gdy pomogła mi wstać, okazało się że nasze twarze dzieliły centymetry. Choć dziewczyna jest twarda, to takie gwałtowne zbliżenie przyprawiło ją o rumieńce na twarzy.
-Arika... -szepnąłem, niespecjalnie zbliżając się do niej aby nie upaść. Patrzyła na mnie, z szokiem w oczach. A jednocześnie, z uśmiechem na twarzy.
-Nie pozwolę ci, zginąć Carter. Słyszysz? Ty chciałeś, mi uratować życie, ale tym razem to ja uratuje ciebie. -zaśmiałem się cicho.
-Nie zdążysz. Idź, z Jace'm i pozostałymi -poczułem jak ktoś, zachodzi mnie od tyłu a potem usłyszałem jak ktoś biegnie. Nagle ktoś mnie popchnął na Arikę. Nasze twarze, dzieliły milimetry, popatrzyłem jej chwilę, w oczy i odsunąłem się, zbyt szybko. Upadłem. Krew w moich żyłach, zaczęła się gotować. Nagle wszystko miało ciemne barwy. Moim ciałem, wstrząsały silne dreszcze.
Gdy Arika usiadła obok, zauważyłem medalion który wisiał na jej szyi.
-Cięgle go masz? -zapytałem słabym głosem, czułem jak krew z mojej rany rozlewa się dookoła.
Arika?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz