Od Renesme - c.d Sebastian

Gdy się obudziłam zobaczyłam, że go przygwoździłam do ziemi. Natychmiast wzięłam sztylet i wbiłam mu w skrzydło, by nie wstał. Krzyknął z bólu.
- Taki jesteś cwany he? - popatrzyłam na niego i nogą unieruchomiłam jego drugie skrzydło - uważasz się za króla świata, że nikt ci nie podskoczy i nikt ci nie zrobi krzywdy - wyjęłam drugi sztylet - tak naprawdę jesteś zwykłym de***em, który nie znaczy nic. Jesteś słaby... - przyłożyłam sztylet przy zaczęciu skrzydła - zobaczymy co zrobisz, gdy twoja duma zostanie odcięta! - jednym ruchem odcięłam jego skrzydło - kiedy wrócimy do naszego świata twoje kochaniutkie skrzydełka wrócą na miejsce - odcięłam mu drugie i go podniosłam nie zwarzając na jego krzyki. Skułam go kajdankami przy drzewie.
- Jesteś zwykłym samolubem... może to Cię przekona, byś ze mną współpracował... chociaż w sumie po tym co ci zrobiłam... - krwią jego skrzydeł zrobiłam krąg - w tym świecie istnieje inna magia. A portali stąd są dwa. Jeden został zniszczony. Więc... trzeba odprawić ofiarę z twoich skrzydeł.
- Zapłacisz mi za...
- Czym? Życiem? Przepraszam a jak? - zaśmiałam się i zaczęłam mówić zaklęcie. Skrzydła zmieniły się w portal. Popchnęłam go do niego i skoczyłam za nim. Obudziliśmy się w jego domu. Byłam przywiązania i wszystko wyglądało jakby nic się nie stało. Popatrzyłam na niego. A więc zaklęcie działa... jesteśmy u niego, on ma skrzydła, a ja jestem uwolniona.
- No... więc odzyskałeś swoją dumę jak i debilizm. Ale... w razie czego mogę ci ponownie pokazać, że nie jesteś pępkiem świata - wyszłam idąc parę milimetrów przy nim. Poszłam w stronę lasu na polowanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz